Spiskowa historia polskiego popu

Spiskowa historia polskiego popu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Z. Furman/Wprost 
Po obejrzeniu dwóch muzycznych festiwali – Opola i TOPtrendów – można dojść do wniosku, że gwiazdą w Polsce zostaje się za wysługę lat. Nieważne, czy w ciągu ostatniej dekady nagrało się przyzwoitą płytę. Najlepszym przykładem jest Edyta Górniak. Ostatni przebój – "To nie ja" – wylansowała 15 lat temu, "Dotyk" i "Jestem kobietą" – rok później.
Górniak nadal jest bodaj największą naszą gwiazdą. Źródłem jej sukcesu nie jest jednak ani przemysł fonograficzny, ani media. Zabrzmi to dziwnie, ale zdecydował o tym moment rozpoczęcia kariery.

Kariery niemal wszystkich obecnych polskich gwiazd zaczęły się mniej więcej w tym samym momencie. Przez kilka zaledwie miesięcy na przełomie lat 1994-1995 mieliśmy więcej spektakularnych debiutów niż przez kolejne 15 lat. Zaczynali wtedy Edyta Górniak (debiut w 1994 r.), Varius Manx (1994 r.), Kasia Kowalska (1994 r.), Kayah (1995 r.), Liroy (1995 r.), Robert Chojnacki i Piasek (1995 r.) i wielu innych. Podczas tych tajemniczych miesięcy rozkwitły również kariery wykonawców, którzy już byli znani. To Wilki (debiut 1992 r., ale największe sukcesy w 1994 r.), Edyta Bartosiewicz (debiut w 1992 r., ale w 1994 r. ukazuje się jej najlepszy album „Sen"), Grzegorz Turnau (debiutował w 1991 r., ale dopiero jego albumy z roku 1994 i 1995 stały się bestsellerami), Stanisław Soyka (nagrywał od 1979 r., ale to właśnie albumy z lat 1994-1995 okazały się najważniejsze w jego karierze), Urszula (debiut w 1983 r., ale dopiero „Biała droga" z roku 1996 dała jej status megagwiazdy), Kazik i Kult (znani od początku lat 80., ale dopiero w latach 1993--1996 wydali tak kultowe albumy jak „Tata Kazika” i „12 groszy”).

Cała spiskowa teoria polskiego show biznesu w poniedziałkowym wydaniu „Wprost"