Rok prezydenta Komorowskiego: prezydentura dojrzała czy partyjna?

Rok prezydenta Komorowskiego: prezydentura dojrzała czy partyjna?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bronisław Komorowski (fot. prezydent.pl) 
4 lipca minął dokładnie rok od momentu gdy Bronisław Komorowski został prezydentem Rzeczpospolitej. Co, po upływie roku, można powiedzieć o jego prezydenturze? - Może być jednym z najlepszych prezydentów w historii - chwali głowę państwa Antoni Mężydło z PO. - Z biegiem czasu wyborcy, którzy na niego głosowali, dostrzegą swoją pomyłkę - twierdzi z kolei eurodeputowany PiS Tadeusz Cymański.
Komorowski został prezydentem w dramatycznych okolicznościach - obowiązki głowy państwa sprawował formalnie od 10 kwietnia 2010 roku, kiedy jako marszałek Sejmu przejął obowiązki tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej Lecha Kaczyńskiego. Jako p.o. prezydent wystartował w przyspieszonych wyborach, które wygrał w II turze zdobywając 53,01 procent głosów. Opozycja alarmowała, że wraz z objęciem przez Komorowskiego stanowiska prezydenta Platforma zyskuje niebezpieczny monopol władzy w państwie. Z kolei politycy koalicji zapewniali, że oto rozpoczyna się etap harmonijnej współpracy między Pałacem Prezydenckim a Kancelarią Premiera.

Prezydent partyjny czy nie?

Przeciwnicy obecnego prezydenta ostrzegali, że Bronisław Komorowski nie będzie potrafił odciąć "politycznej pępowiny" łączącej go z Platformą w związku z czym będzie "partyjnym prezydentem" podporządkowanym premierowi Donaldowi Tuskowi. Czy obawy te się potwierdziły? Marek Balicki: – Mimo że prezydent stara się być niezależny, to jednak wydaje się, że jest prezydentem partyjnym. Nie potrafił się do końca uwolnić z myślenia partyjnego. Myślę też, że choćby termin ustalenia wyborów był wcześniej uzgodniony z Platformą Obywatelską. Tadeusz Cymański z PiS również uważa, że Komorowskiemu nie udało się "odciąć" od Platformy. Europoseł mówi, że spodziewał się, iż prezydent będzie bardziej niezależny. Jako dowód tego, na ile Komorowski jest ponadpartyjny, a na ile jest związany z PO, podaje - podobnie jak Balicki - przykład wyboru terminu wyborów przez prezydenta. – Wydaje się, że opinia konstytucjonalistów była jednoznaczna, a jednak prezydent się wahał. Mógł podjąć decyzję o wiele wcześniej. To jest kwestia rozgrywek wewnątrz Platformy, a Komorowski chce się w tym wszystkim odnaleźć – uważa Cymański.

Zupełnie inaczej patrzą na sprawę politycy PO i PSL. Antoni Mężydło: –  Jest samodzielnym prezydentem. Ja się akurat nie zgadzam z tymi jednodniowymi wyborami, bo to by się dało konstytucyjnie uzasadnić, ale Komorowski podjął decyzję taką, jaką podjął i trzeba to uszanować. Wolał zrezygnować z walki o wyższą frekwencję niż powodować jakąś awanturę.

Również szef klubu PSL Stanisław Żelichowski uważa, że Bronisław Komorowski jest ponadpartyjną głową państwa. – Wybrany był jako wskazany przez jedną partię, ale stał się prezydentem wszystkich Polaków. Nie idzie na pasku tej partii, która go wystawiła – ocenia.

Prezydent z wizją czy bez?

Bronisława Komorowskiego komentatorzy często oceniają jako prezydenta zachowawczego, mało wyrazistego, nie posiadającego konkretnej wizji prezydentury i związanych z nią planów. Czy w oczach polityków Komorowskiemu udało się jednak po roku od objęcia urzędu wskazać priorytety swojej działalności? – Można mieć wątpliwości – mówi krótko Balicki. Bardziej radykalny w ocenach jest Tadeusz Cymański, który uważa, że Komorowskiemu nie udało się nakreślić jasnych planów swojej prezydentury. W oczach eurodeputowanego Komorowski jest prezydentem bez wyrazu. – Nie odniósł się do wielu ważnych kwestii społecznych: systemu bezpieczeństwa socjalnego, problem kontrastów społecznych, służby zdrowia. Ktoś powie, że prezydent nie jest od tego. Jest. Ma ogromny autorytet. Zawsze jak krytykowano prezydentów, mówiono, że za mało korzystali ze swoich możliwości – twierdzi polityk PiS.

W obronie prezydenta staje Antoni Mężydło. – Miał bardzo częste kontakty z prezydentem Obamą. Symbolicznie to bardzo się liczy. Komorowski nie jest tylko euroentuzjastą, ale opowiada się również za opcją euroatlantycką. Jeśli chodzi o sytuację międzynarodową, to jest to dojrzała prezydencja. I to nie jest tylko program PO, bo program Platformy jest bardziej skoncentrowany na Unii Europejskiej – przekonuje polityk.

Prezydent dobry, czy nie?

Bronisław Komorowski jest piątym prezydentem Polski po upadku komunizmu w 1989 roku (czwartym wybranym w wyborach powszechnych). Jak wypada na tle swoich poprzedników? – Pierwszy rok prezydenta to zapowiedź dojrzałej prezydentury. Komorowski może być jednym z najlepszych prezydentów w historii ze względu na to, że nie będzie obciążony takimi zarzutami, jakie można było mieć do Aleksandra Kwaśniewskiego. To nie będzie taka poddańcza polityka, tylko aktywna – chwali Komorowskiego Mężydło.

Stanisław Żelichowski uważa, że „Komorowski może u swoich poprzedników szukać tego, co było plusami, a wystrzegać się minusów". I dodaje: – Lech Wałęsa był dobrem samym w sobie, nie wiem jak go ocenić. Polacy ocenili jego prezydenturę dosyć surowo. W kolejnych wyborach, w których startował, dostał znikomą ilość głosów. Ale być może w okresie wielkich przemian taki harcownik był Polsce potrzebny. Później była dosyć stabilna prezydentura pana prezydenta Kwaśniewskiego. Nie mam do niej zastrzeżeń. Jako Polak nie wstydziłem się swojego prezydenta. Później przyszła prezydentura pan Lecha Kaczyńskiego. Z różnych stron ją można oceniać. Jest takie polskie powiedzenie, że o zmarłych mówi się dobrze albo wcale.

Z kolei Marek Balicki uważa, że „zdecydowanie najlepszym prezydentem był Aleksander Kwaśniewski". – Bronisławowi Komorowskiemu jeszcze dużo do niego brakuje. Ale myślę, że wypada lepiej niż poprzednik. W średnich ocenach się mieści. Natomiast chyba będzie mu trudno osiągnąć poziom Aleksandra Kwaśniewskiego – ocenia.

Tadeusz Cymański: – Jest prezydentem bardzo zachowawczym, unika ryzyka. W trudnych sprawach powinien być mediatorem, ale powinien mieć swoje zdanie. Myślę, że tak już będzie do końca. Nie wierzę w jakąś wielką metamorfozę. Sądzę, że z biegiem czasu wyborcy, którzy na niego głosowali, dostrzegą swoją pomyłkę.