Czy według niej mamy jednak w Polsce szansę na mistrzów kucharskich? - Jestem bardzo sceptyczna - stwierdza. - Smak czerpiesz z dzieciństwa, a pamięć smaku masz w podświadomości. Jeśli twoja mama szła na targ, kupowała genialne rzeczy, robiła cudowną jarzynową zupę, robiła najprostsze dania, ale dobrze, to masz pamięć smakową i masz szansę być geniuszem. A kiedy twoja pamięć smakowa jest płytka, to twoje szanse na bycie dobrym kucharzem są bardzo abstrakcyjne. Brakuje nam szkoły kucharskiej, w której ludzie wezmą kurczaka i zrozumieją, że istota kurczaka, czy też kaczki, jest w jego skórce - dodaje.
Restauratorka została też zapytana, czym różni się kuchnia warszawska od krakowskiej i tej z pozostałej części Polski. - W Warszawie zjesz dobre sushi, zjesz dobrą kuchnię polską, czasem etniczną, natomiast na prowincji znajdziesz przede wszystkim erzace, zawsze pizzę (czasami dobrą), kebab (rzadko dobry) i znajdziesz jakąś pseudokarczmę polską, zazwyczaj bardzo niedobrą - uważa felietonistka "Wprost" i dodaje: - Na prowincji wiele restauracji chce mieć tak zwaną kuchnię polsko-międzynarodową, więc mają: sałatkę grecką z fetą, sałatkę caprese z mozzarellą i carpaccio, czyli, np. trzy produkty włoskie, osiem polskich i cztery greckie. To kompletne niezrozumienie kuchni, powielenie całego świata w skrócie, bez smaku, bez zapachu i talentu. Ale i tak jemy dużo lepiej niż kiedyś.
O głównych błędach polskich restauracji, "kopiowaniu" znaków firmowych Magdy Gessler oraz o zwyczajach żywieniowych Polaków, czytaj w najnowszym, poniedziałkowym "Wprost" w rozmowie Piotra Najsztuba