Gessler: Polska zniknęła z talerza 20 lat temu

Gessler: Polska zniknęła z talerza 20 lat temu

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Choć milczą o tym prawicowe media, naprawdę daliśmy się wynarodowić - mówi w rozmowie z Piotrem Najsztubem znana restauratorka Magda Gessler i dodaje: - Polska zniknęła z talerza ok. 20 lat temu.
Gessler uważa, że polski rynek kulinarny jest "rynkiem dosyć impotentnych kucharzy i restauratorów, którzy nie mają żadnej szkoły z zewnątrz i duszą się we własnym sosie". - Karty są bardzo zbliżone do moich i czuję się powielona wielokrotnie. W Polsce nie ma  żadnej ochrony prawa autorskiego do dań i wyrobów cukierniczych! Raptem widzę, że wszyscy mają już bezę, mój znak firmowy! Jest tyle dań i ciast Magdo-podobnych! Chciałabym, żeby klient wiedział, co je. W związku z  tym zaczynam podawać, skąd pochodzą produkty, z których korzystam. Cudowny chleb jest z Tarnowa, ogórki z Hajnówki, najlepszy ser żółty carski jest w Białowieży, prawie jak parmezan. A najlepsze czerwone owoce są w Lubelskiem, karpie w Opolu Lubelskim. Zacznijmy się orientować, gdzie, co należy kupić, żeby odnaleźć prawdziwy smak, żeby odbudować tę ekologiczną Polskę z jej prawdziwie kwaśną papierówką! Promujmy Polskę, której za chwilę nie będzie, a która miała swoje smaki wyjątkowe i niepowtarzalne!- mówi Gessler.

Czy według niej mamy jednak w Polsce szansę na mistrzów kucharskich? - Jestem bardzo sceptyczna - stwierdza. - Smak czerpiesz z dzieciństwa, a pamięć smaku masz w podświadomości. Jeśli twoja mama szła na targ, kupowała genialne rzeczy, robiła cudowną jarzynową zupę, robiła najprostsze dania, ale  dobrze, to masz pamięć smakową i masz szansę być geniuszem. A kiedy twoja pamięć smakowa jest płytka, to twoje szanse na bycie dobrym kucharzem są bardzo abstrakcyjne. Brakuje nam szkoły kucharskiej, w  której ludzie wezmą kurczaka i zrozumieją, że istota kurczaka, czy też kaczki, jest w jego skórce - dodaje.

Restauratorka została też zapytana, czym różni się kuchnia warszawska od krakowskiej i tej z pozostałej części Polski. - W Warszawie zjesz dobre sushi, zjesz dobrą kuchnię polską, czasem etniczną, natomiast na prowincji znajdziesz przede wszystkim erzace, zawsze pizzę (czasami dobrą), kebab (rzadko dobry) i znajdziesz jakąś pseudokarczmę polską, zazwyczaj bardzo niedobrą - uważa felietonistka "Wprost" i dodaje: - Na prowincji wiele restauracji chce mieć tak zwaną kuchnię polsko-międzynarodową, więc mają: sałatkę grecką z fetą, sałatkę caprese z mozzarellą i carpaccio, czyli, np. trzy produkty włoskie, osiem polskich i cztery greckie. To kompletne niezrozumienie kuchni, powielenie całego świata w skrócie, bez smaku, bez zapachu i talentu. Ale i tak jemy dużo lepiej niż kiedyś. 

O głównych błędach polskich restauracji, "kopiowaniu" znaków firmowych Magdy Gessler oraz o zwyczajach żywieniowych Polaków, czytaj w najnowszym, poniedziałkowym "Wprost" w rozmowie Piotra Najsztuba