Hipoteczni bankruci idą na bruk

Hipoteczni bankruci idą na bruk

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc) 
Banki zaczęły windykować. Ponad setka hipotecznych bankrutów została pozbawiona swoich mieszkań – ustalił Wprost.
Pięć lat temu bankowcy ochoczo sprzedawali marzenia o własnym mieszkaniu nawet, dla przeciętnie zarabiających Polaków. Sposobem na poprawienie zdolności kredytowej tysięcy rodzin były niskie stopy procentowe kredytów walutowych i tani frank szwajcarski. Dziś na chłodno, bezwzględnie i bez rozgłosu windykują pieniądze od hipotecznych bankrutów.

Z informacji uzyskanych przez Wprost w największych polskich bankach wynika, że problem może dotyczyć ponad 100 rodzin. Dwa banki: Raiffeisen i Millenium poinformowały o wypowiedzeniu kilkudziesięciu umów każdy, ING kilku, PKO BP odmówił informacji dodając, że kredyty z utratą wartości to niewiele ponad 4 proc. portfela. Przedstawiciele banków zgodnie podkreślają, że egzekucja długu z nieruchomości to ostateczność. - Taki proces nie opłaca się żadnej ze stron umowy kredytowej. Koszty egzekucji sięgają około 15 proc. a pieniądze uzyskane z szybkiej sprzedaży zazwyczaj nie pokrywają całości zobowiązań. Jeśli klient nie dopłaci postępowanie egzekucyjne jest prowadzone do wszystkich składników jego majątku, również wynagrodzenia - mówi Katarzyna Katana, dyrektor Departamentu Dochodzenia Należności w Banku Millennium.

Osobom mającym problemy ze spłatą kredytu banki doradzają sprzedaż lokalu na własną rękę. Banki zdają sobie sprawę, że akcja windykacyjna na szeroką skalę spowoduje zalanie rynku ofertami sprzedaży domów mieszkań – dziś wartymi dużo mniej niż w czasach boomu na rynku nieruchomości sprzed kilku lat.

Według danych Komisji Nadzoru Finansowego z 1,6 mln umów dot. kredytu hipotecznego 238 tys. to przypadki potencjalnych bankrutów - gdzie wysokość długu przekracza wartość zakupionej nieruchomości. Dla około 200 tys. innych gospodarstw domowych spłata raty kredytu hipotecznego pochłania połowę domowego budżetu. Oznacza, to że ci Kowalscy i Nowakowie, prawdopodobnie nie przez najbliższe 3-4 dekady zostaną zakładnikami instytucji finansowych.

W najnowszym Wprost możecie przeczytać historię bodaj pierwszego głośnego przypadku bankructwa sprowokowanego kredytem  we franku szwajcarskim. Na licytację trafia właśnie majątek spółki Polskie Jadło. Jej założycielem jest Jan Kościuszko, restaurator z Krakowa. To sieć restauracji prowadzonych pod szyldami: Gościniec, Pierogarnie Kościuszko, W Starej Kuchni i Złote Prosię.

Jan Kościuszko wziął niespełna milion franków przy kursie 2,08 zł.  Kredytem sfinansował zakup domu przy ul. Sienkiewicza w Krakowie gdzie powstała siedziba spółki. Problem w tym, że transakcja przypadła niemal w samym dołku notowań waluty, a na szczycie hossy drożejących nieruchomości. Z biegiem miesięcy frank drożał, a wartość nieruchomości spadała. Dodatkowo w wyniku kryzysu finansowego Polacy zaczęli zaciskać pasa i restauracje opustoszały. Jesienią 2012 roku Kościuszko stanął do rozmów z bankiem. Miał niezapłacone trzy raty.

Problem w tym, że frank kosztował już 3,40 zł.  Bilans transakcji wyglądał więc tak, że po czterech latach spłacania kredytu Kościuszko miał oddać bankowi grubo ponad 3 miliony złotych, a nie dwa które pożyczył.

Cały tekst w najnowszym numerze Tygodnika "Wprost". 

Najnowszy numer "Wprost" od niedzielnego wieczora jest   dostępny w formie e-wydania   .  
Najnowszy "Wprost" jest także   dostępny na Facebooku   .  
"Wprost" dostępny również   w wersji do słuchania   .