Cała sprawa jest o tyle bulwersująca, że władze o sprawie wiedziały znacznie wcześniej i nie alarmowały mieszkańców. – Już 27 kwietnia 2016 roku w trakcie omawiania planów gospodarowania wodami w dorzeczu na terenie administracyjnym Chaskowa, w obecności zastępcy burmistrza i przedstawicieli wodociągów poinformowano, że stwierdzone zostało podwyższenie norm promieniowania alfa i zawartości uranu w wodzie – relacjonował Georgi Siemerdżiejew, dyrektor agencji zajmującej się wodami z ramienia ministerstwa środowiska.
Dyrekcja wodociągów nie zaprzecza, że otrzymała sygnał rok temu, ale dodaje, że badane wówczas próbki pochodziły z zamkniętego odwiertu. – Aby próbka była reprezentatywna, odwiert powinien pracować – wyjaśnił Todor Markow, dyrektor spółki zarządzającej wodociągami. Firma zaczęła więc monitorować zawartość uranu w wodzie we własnym zakresie, pobierając próbki z czynnych odwiertów. Wyniki znane były już w październiku, jednak dopiero teraz podano do wiadomości publicznej, że norma została przekroczona 13-krotnie.
Prokuratura wszczęła śledztwo, by wyjaśnić, czy zatajenie wyników analizy było celowe i czy naraziło mieszkańców na szkodliwe dla zdrowia następstwa. Jednocześnie wykonano kolejne testy, do których pobrano wodę z kilku ujęć w rożnych miejscach miasta. Po tym, jak potwierdzono obecność uranu, władze zaapelowały do mieszkańców, by nie pili wody z kranu. W strategicznych miejscach miasta rozstawiono cysterny. Na razie nie wiadomo, jakie konsekwencje zdrowotne może przynieść picie wody z Chaskowa, ani jak doszło do zanieczyszczenia jej uranem.