Zamordowana w 2000 roku Barbara z Suraża miała 52 lata. Dziennikarze „Interwencji” dowiedzieli się, że sąsiadom opowiadała o swoim rzekomym bogactwie. 16 lipca około 3 nad ranem w jej domu wybuchł pożar. Na miejscu znaleziono zwłoki kobiety, których stan wskazywał na brutalne morderstwo. Policja początkowo podejrzewała, że pani Barbara została zabita młotkiem. Dopiero później zrozumiano, że kwadratowe ślady świadczą o tym, iż była uderzana taboretem. – Połamał jej wszystkie żebra, przebił płuca, uszkodził serce... I na sam koniec ją udusił – mówił o nieuchwytnym sprawcy syn zamordowanej.
Morderca z Surażu zacierał ślady
W materiale dziennikarzy Polsatu zwrócono uwagę na próbę wysadzenia domu zabitej. – Jeżeli sprawca w taki dokładny, asekuracyjny sposób próbuje zatrzeć ślady zbrodni, to bardzo często znaczy, że zna ofiarę. W związku z czym, cały czas z tyłu głowy pokutuje u niego taka myśl, że śledczy będą próbowali go namierzyć – tłumaczył ekspert Łukasz Wroński, profiler z Centrum Psychologii Kryminalnej.
Oskarżony o zabójstwo Krzysztof L. ma rodzinę w USA
Mąż zmarłej rzucił podejrzenie na zazdrosną rodzinę brata stryjecznego. Do podobnego wniosku po 20 latach doszli policjanci z Archiwum X, którzy o zbrodnię oskarżyli syna krewnych, skonfliktowanych z rodziną zmarłej. Chodzi o Krzysztofa L., który w momencie zbrodni miał 15 lat, a dwa lata później wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Mężczyzna mieszkał w pobliżu Chicago, gdzie ma żonę i trzech synów. Został zatrzymany w grudniu 2020 roku. Usłyszał już zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Czytaj też:
Oskarżony o gwałt zlecił zamordowanie ofiary. Zginęła jego siostra, bohatersko broniąca dziecka