Parlament europejski zajmuje się projektem ustanowienia Europejskiego Dnia Pamięci Ofiar Mafii. Inicjatorami projektu są włoscy deputowani, którzy w ten sposób chcą uczcić niedawne ofiary gangów z Neapolu, Kalabrii i Sycylii.
Pomysł mógłby wydawać się słuszny, w końcu w całej Europie z rąk mafii ginie rocznie kilkaset osób (dokładnych danych brak, bo policje często je utajniają, aby ukryć swoją niekompetencję). Tyle tylko, że Parlament Europejski to ostatnie miejsce, w którym poważnie powinno mówić się o takich projektach. Powinny się tym zająć rządy i to bynajmniej nie ustanawiając dzień pamięci.
Wszystkie rządy Unii Europejskiej (w tym niestety także Polski) mówią dużo o walce z przestępczością, o ofiarach mafii itp., natomiast w praktyce ich działanie sprzyja działalności mafijnej.
We Włoszech, Francji i Niemczech państwo od lat reguluje obrót coraz większą ilością towarów, okładając je z różnych powodów akcyzą (m.in. alkohol, kosmetyki czy papierosy). To woda na młyn mafii, które na przemycie ich tanich odpowiedników, zarabiają miliardy euro. Zniesienie tych ograniczeń okroiłoby pole do działania gangów. Jednocześnie obniżyłoby dochody budżetu.
A liberalizacja przepisów karnych. Najwyższy wymiar kary, dożywocie, w zachodniej Europie trwa średnio 6 lat, a opinia publiczna we Włoszech czy Francji zna przypadki bandytów, którzy podczas przepustek z krótkiego "dożywocia" popełnili kolejne przestępstwa zagrożone karą… dożywotniego więzienia. Akceptując taki wymiar sprawiedliwości, rządy dają więc bandytom poczucie bezkarności. Nawet gdy trafią już oni do więzień, nierzadko mieszkają w luksusowych warunkach; mają w celach telewizory, laptopy, klimatyzację. Niejedna polska rodzina żyje w gorszych warunkach niż zwyrodnialcy osadzeni we włoskich więzieniach.
Bogu ducha winne ofiary mafii są oczywiście godne naszej pamięci. Jednak wspominając je, musimy pamiętać nie tylko o ich bezpośrednich sprawcach, lecz także o politykach, którzy swoim działaniem dają mafiom zielone światło.
Wszystkie rządy Unii Europejskiej (w tym niestety także Polski) mówią dużo o walce z przestępczością, o ofiarach mafii itp., natomiast w praktyce ich działanie sprzyja działalności mafijnej.
We Włoszech, Francji i Niemczech państwo od lat reguluje obrót coraz większą ilością towarów, okładając je z różnych powodów akcyzą (m.in. alkohol, kosmetyki czy papierosy). To woda na młyn mafii, które na przemycie ich tanich odpowiedników, zarabiają miliardy euro. Zniesienie tych ograniczeń okroiłoby pole do działania gangów. Jednocześnie obniżyłoby dochody budżetu.
A liberalizacja przepisów karnych. Najwyższy wymiar kary, dożywocie, w zachodniej Europie trwa średnio 6 lat, a opinia publiczna we Włoszech czy Francji zna przypadki bandytów, którzy podczas przepustek z krótkiego "dożywocia" popełnili kolejne przestępstwa zagrożone karą… dożywotniego więzienia. Akceptując taki wymiar sprawiedliwości, rządy dają więc bandytom poczucie bezkarności. Nawet gdy trafią już oni do więzień, nierzadko mieszkają w luksusowych warunkach; mają w celach telewizory, laptopy, klimatyzację. Niejedna polska rodzina żyje w gorszych warunkach niż zwyrodnialcy osadzeni we włoskich więzieniach.
Bogu ducha winne ofiary mafii są oczywiście godne naszej pamięci. Jednak wspominając je, musimy pamiętać nie tylko o ich bezpośrednich sprawcach, lecz także o politykach, którzy swoim działaniem dają mafiom zielone światło.