Włodzimierz P. sprzedawał w internecie książkę Hitlera w 2005 i 2006 roku. Według sądu oskarżony wiedział, że narusza prawa autorskie i działał z chęci zysku. Księgarz odmówił PAP komentarza do decyzji sądu; zapowiedział, że będzie się odwoływał. Z wyroku sądu zadowolony jest reprezentujący właściciela praw autorskich mecenas Jacek Franek. Jak stwierdził, decyzja sądu podkreśla, że sprzedający "Mein Kampf" popełnia przestępstwo, łamiąc ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wydawanie tej książki nie jest w Polsce traktowanie jako propagowanie faszyzmu.
Prawa do "Mein Kampf" ma Bawaria
- Sąd tą decyzją daje dwa istotne sygnały: informuje, że sprzedaż tej książki to przestępstwo, nie należy jej wydawać, rozpowszechniać czy sprzedawać w internecie. Wyrok jest też satysfakcjonujący, bo udowadnia, że ten proceder się nie opłaca. Sąd zasądził kwotę, która wielokrotnie przewyższa zysk, który Włodzimierz P. osiągnął za sprzedaż książki - powiedział mec. Franek. - Status książki "Mein Kampf" jest w całym świecie taki sam - nie można jej wydawać bez zezwolenia ze strony właściciela praw autorskich. Po to przyznano je Krajowi Związkowemu Bawaria, by nie dopuszczał nigdzie do wydawania tej książki za pomocą tego instrumentarium, jakim jest prawo autorskie. W różnych krajach fakt czy jest to propagowanie faszyzmu, czy też nie, jest w różny sposób oceniane, zaś prawa autorskie są respektowane wszędzie - powiedział.
To druga decyzja sądu w tej sprawie. W czerwcu 2006 roku sąd rejonowy skazał Włodzimierza P. na 5 tysięcy zł grzywny. Księgarz odwołał się od wyroku, sąd apelacyjny nakazał ponowne zbadanie sprawy. Czwartkowy wyrok nie jest prawomocny. Alianci przekazali Krajowi Związkowemu Bawaria prawa autorskie do "Mein Kampf" w 1948 r., na podstawie wyroku sądu w Monachium o skonfiskowaniu mienia należącego do Hitlera.
PAP, dar