Chociaż lider Hiszpan Marc Coma ze startu w Tunezji zrezygnował, to jednak konkurencja na trasie rozgrywanego po raz trzydziesty rajdu będzie bardzo silna. Przyjechali wszyscy pozostali czołowi motocykliści, m.in. Helder Rodrigues, Pal Anders Ullevalseter, Jordi Viladoms, Franz Verhoeven.
- Chciałbym ten rajd wygrać i z takim nastawieniem przybyłem do Tunezji. Jestem bardzo dobrze przygotowany, mam zmodernizowany motocykl. Testy pokazały, że mogę być już tak szybki, jak światowa czołówka. Mam nadzieję, że tym razem ominą mnie problemy techniczne. Na zawodach pojawi się elita z Dakaru i zdaję sobie sprawę, że będzie to prawdziwe ściganie od pierwszego do ostatniego kilometra - powiedział Przygoński.
Rywalizacja rozpocznie się w niedzielę. Rajd podzielony jest na sześć etapów. Zawodnicy wystartują z miejscowości Tozeur, meta - w rejonie Nefty. Pierwszego dnia trasa prowadzi przez kopne piaski pustyni; w następnych dniach motocykliści pojadą po drogach pokrytych wulkanicznym pyłem, przez górskie przełęcze. - Starty w mistrzostwach świata to dla mnie trening przed Dakarem. Wygrałem już w tym roku pierwszą eliminację w Abu Dhabi w klasie Open. Teraz marzę o zwycięstwie w klasie na koniec sezonu - wspomniał Marek Dąbrowski.
Formę kolegów wysoko ocenił w rozmowie z PAP kapitan Orlen Teamu Jacek Czachor. "Stawiam na Kubę, on jest w doskonałej dyspozycji. Już kilka razy wygrywał z Comą odcinki specjalne".
Tegoroczne mistrzostwa świata FIM w rajdach terenowych początkowo miały się składać z pięciu eliminacji. Trzy tygodnie temu z powodów finansowych został odwołany zaplanowany na sierpień brazylijski Rally dos Sertoes. W tej sytuacji motocykliści będą rywalizowali tylko w czterech rajdach - po Tunezji pod koniec maja spotkają się na Sardynii i w październiku na trasie Rajdu Faronów.pap, ps