Wyłudzili 370 tysięcy złotych od staruszków

Wyłudzili 370 tysięcy złotych od staruszków

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wyłudzili 370 tysięcy złotych metodą "na wnuczka" (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
O udział w wyłudzeniu metodą "na wnuczka" ok. 370 tys. zł w całej Polsce oskarżyła prokuratura we Włocławku sześć osób. Oskarżeni mieszkają w Wielkiej Brytanii, i tam trafiały zdobyte w wyniku oszustw pieniądze.

- Oskarżeni byli odbiorcami pieniędzy wyłudzonych w Polsce i wysłanych na Wyspy przez trzech mężczyzn, którzy odpowiadają za udział w tym procederze w innym, toczącym się już od roku procesie - poinformował Wojciech Fabisiak, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Włocławku. Jak ustalono w czasie śledztwa, Paweł B., Manfred K., Robert L., Jadwiga A., Maria H. i Anna G. odebrali w sumie ponad 369 tys. zł, przesłanych z Polski przekazami pieniężnymi.

Ofiarami naciągaczy padło co najmniej kilkadziesięt osób z różnych rejonów kraju. Szóstce adresatów przekazów pieniężnych zarzucono paserstwo, za co grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Sąd nie zastosował wobec nich aresztu i będą wzywani na rozprawy z Londynu, gdzie na stałe mieszkają. Według prokuratury dane potencjalnych ofiar wyłudzeń wybierano losowo z książek telefonicznych lub poprzez informacje zdobyte w przypadkowych rozmowach. Dotychczas nie udało się jednak zidentyfikować członka grupy naciągaczy, który dzwonił do poszczególnych osób i przekonywał je do przekazania oszczędności.

- Mężczyzna, korzystając z telefonu komórkowego w systemie prepaid, i z różnych kart telefonicznych, wykonywał połączenia do osób starszych, wprowadzał je w błąd co do swej tożsamości, przedstawiał się jako ich wnuczek lub członek rodziny. Podawał nieprawdziwe dane, np. że miał wypadek drogowy i pilnie potrzebuje pieniędzy, po które przyjdzie jego kolega - relacjonował prokurator Fabisiak.

Ten sam nieustalony mężczyzna koordynował działania trzech mężczyzn odbierających gotówkę: Michała R., Macieja G. i Michała T., którym podawał adresy, pod które mieli się udać i wysokość sumy, którą mieli odebrać. "Inkasenci" odliczali należną sobie "prowizję" i wysyłali resztę pieniędzy do Wielkiej Brytanii. Ich proces trwa już od kilku miesięcy.

ja, PAP