Po zasłabnięciu kierowcy autobusu PKS Gdańsk jadącego po drodze krajowej numer siedem, sytuację musieli ratować pasażerowie, którzy zapanowali nad pojazdem dzięki czemu udało się uniknąć tragedii - podaje TVN24. Do incydentu doszło w okolicach Gdańska.
Policja ustaliła już, że kierowca autobusu nie znajdował się pod wpływem alkoholu - na razie nie wiadomo co było przyczyną jego zasłabnięcia.
Piotr Topolewicz, prezes zarządu spółki PKS Gdańsk relacjonuje, że po zasłabnięciu kierowcy autobus przejechał jeszcze 400 metrów i uderzył w barierki przy drodze, a także w osobowego mercedesa. Autobus udało się zatrzymać dzięki przytomności umysłu dwóch pasażerek i jednego pasażera. - Ci ludzie wykazali się wielką odwagą, udało im się uratować wszystkich pasażerów. Na pewno będziemy chcieli im się odwdzięczyć - zapowiedział Topolewicz.
arb, TVN24
Piotr Topolewicz, prezes zarządu spółki PKS Gdańsk relacjonuje, że po zasłabnięciu kierowcy autobus przejechał jeszcze 400 metrów i uderzył w barierki przy drodze, a także w osobowego mercedesa. Autobus udało się zatrzymać dzięki przytomności umysłu dwóch pasażerek i jednego pasażera. - Ci ludzie wykazali się wielką odwagą, udało im się uratować wszystkich pasażerów. Na pewno będziemy chcieli im się odwdzięczyć - zapowiedział Topolewicz.
arb, TVN24