Jest to już druga sprawa, która toczy się przed łódzkim sądem, w której pozwanym jest Tomaszewski. 2 grudnia ubiegłego roku rozpoczął się proces w sprawie zniesławienia z powództwa prezesa PZPN Michała Listkiewicza.
Również Kolator uważa, że został zniesławiony. "Pan Tomaszewski w felietonach nie pisał mojego nazwiska, a jedynie imię i pierwszą literę nazwiska. Pisał później o mafii sędziowskiej, a to wskazuje, że ja jestem jednym z członków lub przywódców grupy. Nieprawdą jest też informacja, że jestem zatrudniony w PZPN i biorę za to pieniądze, bo moja funkcja jest społeczna" - powiedział Kolator.
"Związek pokrywa mi koszty związane z wyjazdami krajowymi i zagranicznymi na imprezy organizowane przez PZPN, Międzynarodową Federację Piłki Nożnej oraz Europejską Unię Piłkarską". To wszystkie moje profity z pracy w PZPN - twierdził Kolator.
"Usiłowałem się dowiedzieć, ile w PZPN zarabia pan Kolator. Zapytałem prezesa związku Michała Listkiewicza, czy on i jego współpracownicy z zarządu pobierają pensje. Odpowiedział, że on pobiera, a jeśli chodzi o wiceprezesów, to powinienem drogą służbową o to zapytać. Takie procedury długo trwają, a ja dowiedziałem się, że inny wiceprezes PZPN Henryk Apostel zarabia w związku. Napisałem w gazecie, że ta społeczna działalność jest za duże pieniądze. Ponadto użyłem słowa +ponoć+" - tłumaczył Tomaszewski przed sądem.
W kwestionowanym przez Kolatora felietonie zatytułowanym "Nierządy czarnych" Tomaszewski komentował sprawę związaną z Leszkiem Saksem, który decyduje o obsadzaniu sędziów na mecze polskiej ekstraklasy. Saks przez wiele lat był pracownikiem zakładów w Ożarowie Mazowieckim, przejętych następnie przez fabrykę "Telefonika". Później przyjął propozycję pracy w "Telefonice", która jest głównym udziałowcem Wisły Kraków. Do czasu ujawnienia sprawy przez media, Saks jednocześnie pracował w "Telefonice" i wyznaczał sędziów na mecze m.in. Wisły.
"W każdym związku, czy to w Anglii, Niemczech, czy Włoszech konsekwencją ujawnienia takiej afery byłyby dymisje szefów związków piłkarskich. Tymczasem u nas wystarczyło, że pan Saks zwolnił się z pracy w +Telefonice+ i został etatowym pracownikiem PZPN, a wiceprezes Kolator publicznie poręczył za jego uczciwość" - powiedział Tomaszewski.
Pytany przez sąd Kolator przyznał, że jest pewny uczciwości Saksa. Potwierdził, że wtedy zapewnił o jego uczciwości i teraz też tak uważa. "Zamieszczenie jedynie fragmentu informacji o panu Saksie było manipulacją ze strony pana Tomaszewskiego. Miałem z tego powodu wiele nieprzyjemności i musiałem tłumaczyć się przed swoimi przełożonymi w pracy" - twierdził Kolator.
Wyrok ma zapaść 30 stycznia.