Kolumbia: Ingrid Betancourt uwolniona po 6 latach

Kolumbia: Ingrid Betancourt uwolniona po 6 latach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ingrid Betancourt, była kandydatka na prezydenta Kolumbii porwana przed sześciu laty, została uratowana z rąk rebeliantów. Uwolniono w sumie 15 zakładników, w tym trójkę Amerykanów - poinformował kolumbijski minister obrony Juan Manuel Santos.
Ingrid Betancourt, była kandydatka na prezydenta Kolumbii porwana przed ponad sześciu laty przez lewacką partyzantkę FARC, została uratowana. Wraz z nią uwolniono 14 innych zakładników, w tym trójkę Amerykanów - poinformował w środę kolumbijski minister obrony Juan Manuel Santos.

Choć zakładnicy przez lata przetrzymywani byli w ciężkich warunkach w kolumbijskiej dżungli, niekiedy skuci łańcuchami, stan ich zdrowia jest dobry - ocenił Santos.

46-letnia Betancourt została porwana przez lewacką partyzantkę FARC (Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii) w 2002 r., gdy jako kandydatka na prezydenta Kolumbii prowadziła na kontrolowanych przez rebeliantów terytoriach kampanię wyborczą.

Zakładników uwolniono w departamencie Guaviare w południowej Kolumbii stosując fortel - powiedział Santos. Funkcjonariusze kolumbijskiego wywiadu wojskowego podszyli się pod członków współpracującej z partyzantami organizacji. Zdołali przekonać dowództwo strzegącego zakładników komanda, że przybyli na rozkaz nowego lidera FARC Alfonso Cano z zadaniem przetransportowania więźniów i ich strażników do innego obozu. Dopiero gdy zakładników wprowadzono do helikoptera, żołnierze obezwładnili niczego nie podejrzewających rebeliantów. W ten sposób z rąk partyzantów odbito 15 zakładników, nie oddając przy tym ani jednego strzału.

Oprócz Betancourt, wśród 15 uwolnionych zakładników było trzech kontraktowych pracowników resortu obrony USA, którzy zostali porwani, gdy ich samolot rozbił się w lutym 2003 roku w dżungli, podczas antynarkotykowej misji. Natomiast pozostali uratowani to kolumbijscy żołnierze i policjanci.

"To była bezprecedensowa operacja" - podsumował Santos. "Przejdzie do historii z powodu swojej śmiałości i efektywności" - ocenił.

Sama Betancourt na antenie kolumbijskiego radia Caracol przyznała, że operacja ratunkowa była dla niej całkowitym zaskoczeniem, zwłaszcza że do śmigłowca wprowadzono ją w kajdanach. Dopiero w chwili, gdy helikopter wystartował a żołnierze ujawnili kim są, zrozumiała, że odzyskała wolność.

Uwolnieni zakładnicy z departamentu Guaviare zostali wojskowym samolotem przewiezieni do bazy lotniczej Catam w Bogocie, gdzie czekał na nich tłum widzów i dziennikarzy. W radosnym powitaniu nie uczestniczyli trzej Amerykanie, którzy natychmiast odlecieli do USA.

W lutym br. za wstawiennictwem prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza rebelianci uwolnili czworo więzionych od lat kolumbijskich parlamentarzystów. Z ich doniesień wynikało, że Betancourt jest ciężko chora. Jednak w środę, witając się na płycie lotniska w Bogocie z matką i mężem, sprawiała wrażenie zdrowej.

Niemiecka agencja dpa podkreśla, że odbicie Betancourt i pozostałych zakładników to ogromny sukces kolumbijskiego prezydenta Alvaro Uribe'a, który od chwili objęcia urzędu w sierpniu 2002 r. zajmował wobec rebeliantów twarde stanowisko.

Osiągnięcie Uribe'a docenił także prezydent USA George W. Bush, gratulując mu udanej operacji i nazywając go "silnym liderem".

Kolumbijskiemu prezydentowi podziękował także Sarkozy, zaangażowany w sprawę uwolnienia Betancourt z powodu jej podwójnego kolumbijsko-francuskiego obywatelstwa. Towarzysząca mu podczas wystąpienia w Pałacu Elizejskim rodzina porwanej chwilę później wyleciała do Kolumbii razem z szefem francuskiego MSZ Bernardem Kouchnerem.

Betancourt była najbardziej prominentnym więźniem kolumbijskich rebeliantów, dzięki czemu jej losy przyciągały uwagę światowej opinii publicznej. Dlatego po jej uwolnieniu do Bogoty napłynęły wyrazy uznania oraz radości od przywódców z całego świata.

Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii prowadzą rebelię już od ponad czterech dekad. Początkowo organizacja walczyła w imię marksistowskich ideałów, jednak szybko jej głównym zajęciem stał się handel narkotykami. FARC, uważana przez USA i UE za organizację terrorystyczną, przetrzymuje kilkuset zakładników, zarówno dla okupu, jak i na wymianę za uwięzionych rebeliantów.

Dzięki nieustępliwej polityce prezydenta Uribe'a, wspieranej finansowo przez Waszyngton, silną niegdyś partyzantkę udało się uszczuplić i zepchnąć do defensywy. W maju rebelianci potwierdzili śmierć założyciela i dowódcy FARC Manuela Marulandy. Zdaniem analityków, środowa operacja odbicia zakładników jest dowodem na to, że grupa pogrążyła się w poważnym kryzysie organizacyjnym.


nd, pap, keb