"Komorowski źle odczytał gest dobrej woli"

"Komorowski źle odczytał gest dobrej woli"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Był szef komisji weryfikacyjnej WSI Antoni Macierewicz (PiS) zarzucił marszałkowi Sejmu Bronisławowi Komorowskiemu, że gest dobrej woli, czyli wycofanie przez PiS wniosku o jego odwołanie, odczytał jako wycofywanie się z zarzutów wobec niego.

"Kwestie, które zostały publicznie postawione wobec niego (marszałka - PAP), w żadnym wypadku nie mogą być wycofane i wycofane nie będą" - oświadczył na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie Macierewicz.

PiS zarzucał Komorowskiemu niedopełnienie obowiązku zawiadomienia prokuratury o złożonej mu propozycji dotarcia do tajnego aneksu do raportu o WSI. PiS domagał się odwołania marszałka, jednak dzień przed debatą i głosowaniem w tej sprawie wniosek został wycofany.

Według mediów powodem mógł być fakt, że prezydent Lech Kaczyński wiedział o korupcji w komisji WSI. PiS - według "GW" - mogło obawiać się, że zarzut stawiany Komorowskiemu, iż nie powiadomił prokuratury o sprawie korupcji wokół komisji weryfikacyjnej WSI, mógłby "pośrednio uderzyć" w prezydenta.

Macierewicz zwrócił uwagę, że to Komorowski twierdzi, iż ABW poinformowała prezydenta o sprawie. "Jeśli chodzi o zakres wiedzy prezydenta to ja się boję, że w tej sprawie jest jak w bardzo wielu innych kwestiach. Może coś powiedzieli (prezydentowi - PAP), ale niezupełnie to o co chodziło" - ocenił.

Poseł przedstawił też pytania do Komorowskiego jakie zamierzał mu zadać w czasie debaty nad wnioskiem o jego odwołaniem. Pytał m.in. dlaczego przez ponad dwa tygodnie marszałek ukrywał fakt spotkań z oficerami byłej WSI, którzy ofiarowali mu zdobycie i dostarczenie tajnego aneksu do raportu o WSI. Oficerowie ci mieli mu też ofiarować dowody na domniemaną korupcję w komisji weryfikacyjnej.

Macierewicz powiedział, że w tym czasie Komorowski podejmował różne spotkania i "innego typu działania". "Przez ponad dwa tygodnie nie mówił o zagrożeniu kontrwywiadowczym państwa polskiego" - dodał.

Pytał dlaczego Komorowski nie zawiadomił "o prowokacyjnych działaniach oficerów WSI" ówczesnego szefa komisji weryfikacyjnej Jana Olszewskiego.

"Jeżeli jest prawdą, że dowiedział się - a tak zeznał - że ktoś chce wykraść i ma możliwości wykradzenia (aneksu - PAP) i on przez dwa tygodnie nie zawiadamia nikogo, ani prokuratury, ani służb specjalnych, ani nawet przewodniczącego, to znaczy, że godził się na to, że te najważniejsze w Polsce dokumenty narażone były na penetracje ludzi współpracujących z KGB" - ocenił b. szef komisji weryfikacyjnej.

Kolejne pytanie Macierewicza: dlaczego marszałek wyraził zainteresowanie propozycją płk. Aleksandra Lichockiego wykradzenia aneksu, chociaż wiedział, że to jest przestępstwo; z kim poza Lichockim spotykał się w czasie tych dwóch tygodnie w sprawie aneksu i dlaczego cześć tych spotkań ukrył przed opinia publiczną.

Polityk chce też wiedzieć, czy Komorowski na spotkaniu z szefem ABW Krzysztofem Bondarykiem ustalił, że jego rola w tej sprawie zostanie pominięta w doniesieniu do prokuratury.

Macierewicz pytał, czy wieloletni współpracownik Komorowskiego z czasów, gdy był on ministrem obrony gen. Józef Buczyński spotykał się z byłymi oficerami WSI w sprawie wykradzenia aneksu. "Takie spotkania miały miejsce. Czy polecił to realizować pan Komorowski, czy ktoś inny" - mówił poseł PiS.

Macierewicz zakończył pytaniem o to, jakimi informacjami potencjalnie zawartymi w aneksie marszałek był osobiście zainteresowany.

"Co go w tym aneksie tak bardzo interesowało? Może chodziło panu marszałkowi o jego odpowiedzialność: zastosowanie przez żołnierzy WSI nielegalnych podsłuchów, a może chodziło o odpowiedzialność za proceder handlu bronią" - podkreślił.

Polityk zaznaczył, że PiS będzie oczekiwało odpowiedzi na te pytania.

Komorowski, odnosząc się do zarzutów Macierewicza, odpowiedział pytaniem: czy były szef Komisji Weryfikacyjnej WSI wiedział, że w otoczeniu komisji, za którą ponosił odpowiedzialność, miały miejsca działania korupcyjne prowadzone przez pułkownika Lichockiego.

Marszałek pytał też Macierewicza: jeżeli miał świadomość takiego procederu, to co z tym zrobił? "A jeśli nie wiedział, to czy to oznacza, że jego najbliżsi współpracownicy mu tych informacji nie przekazywali?" - kontynuował.

"Proszę więc mnie zwolnić z odpowiedzi na niemądre pytania pana Antoniego Macierewicza" - podkreślił.

Dodał, że powiadomił w tej sprawie kontrwywiad wojskowy, dlatego, że - jego zdaniem - "wchodziło w grę zagrożenie szpiegostwem". "I to jest jedyna instytucja, która się do tego nadawała, by ten wątek podjąć. Oczywiście wchodziło w grę zawiadomienie ABW, ze względu na ryzyko korupcji, CBA raczej, ale ABW wydaje się bardziej wyspecjalizowane w ściganiu szpiegostwa" - zaznaczył.

Pytany skąd wie, że prezydent Lech Kaczyński miał informacje o podejrzeniach korupcyjnych dotyczących otoczenia komisji weryfikacyjnej WSI, odpowiedział, że "z ABW". "Rzecznik zdaje się to potwierdził. Więc to chyba wystarczające wyjaśnienie" - ocenił.

"Natomiast ja mam ciekawsze pytanie: dlaczego pan Macierewicz nie wie, że prezydent został powiadomiony. To świadczy o chyba niepełnym stopniu zaufania do pana Macierewicza od prezydenta?" - dodał.

pap, keb