Leniwy jak Kurski

Leniwy jak Kurski

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jacek Kurski (fot. A. Jagielak / Wprost) 
Niegdyś w internecie mianem najlepszej pracy świata określono doglądanie egzotycznej wyspy na Pacyfiku, za które w ciągu 6 miesięcy można skasować ponad 100 tysięcy dolarów. Okazuje się jednak, że aby zrealizować ideał Ferdynanda Kiepskiego czyli "zarobić a się nie narobić", nie trzeba wyjeżdżać do Oceanii. Znacznie bardziej opłaca się pojechać do Brukseli.
O tym, że nie ma fajniejszej profesji na świecie niż zawód europosła przekonuje nas wszystkich dawny bulterier, a dziś rentier PiS - Jacek Kurski. Kurski jako europarlamentarzysta miesięcznie dostaje ok. 130 tysięcy złotych, z czego 30 tysięcy złotych to jego pensja. Aby być godnym tych pieniędzy Kurski... opuszcza co drugie posiedzenie w Brukseli na którym w związku z wykonywaniem mandatu powinien być obecny, a kiedy dziennikarze wytykają mu bumelkę stwierdza, że... to tylko statystyka, a w Parlamencie Europejskim w poniedziałki i piątki nic się nie dzieje, więc po co ma tam marnować czas? Panie pośle - gdyby wszyscy pracownicy tzw. budżetówki zdecydowali się przychodzić do pracy tylko wtedy, gdy coś się dzieje, to zostalibyśmy pierwszym krajem z 8-godzinnym tygodniem pracy. Tak się jednak jakoś głupio składa, że jak zwykły zjadacz chleba nie przyjdzie do pracy kilka razy w miesiącu, to nie tylko nie dostanie 130 tysięcy złotych, ale może zapomnieć nawet o swoim 1,5 tysiąca brutto.

Lenistwo Kurskiego ma tylko jeden jasny punkt - na jego tle koledzy, którzy zostali w krajowym Sejmie jawią się jako tytani pracy. Może to o to chodziło w wysyłaniu Kurskiego do europarlamentu?

arb, "Fakt"