Polacy badają wrak, nie wolno im pobierać próbek

Polacy badają wrak, nie wolno im pobierać próbek

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Wikipedia) 
Po 531 dniach od katastrofy smoleńskiej, polscy prokuratorzy wojskowi i biegli rozpoczęli badanie wraku samolotu Tu-154M, znajdującego się na tamtejszym lotnisku. Nie będą mogli pobrać żadnych próbek.
W pracach na lotnisku Siewiernyj uczestniczy dwóch prokuratorów: podpułkownik Karol Kopczyk i podpułkownik Tomasz Mackiewicz z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, siedmiu biegłych z zakresu techniki i  wypadków lotniczych oraz dwóch ekspertów z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego (CLK) Policji. Ci ostatni mają wykonać dokumentację fotograficzną wraku, a także jego poszczególnych elementów.

Polski wrak wciąż nie w Polsce

Wrak polskiego Tu-154M jest w dyspozycji Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej. Wciąż nie wiadomo, kiedy miałoby dojść do jego przekazania Polsce. Komitet Śledczy FR podkreśla niezmiennie, że wrak maszyny jest dowodem także w jego śledztwie i powinien pozostać na terytorium Rosji do końca postępowania.

Przyczyna katastrofy? "Wciąż nie znamy"

Informując o zadaniach stojących przed prokuratorami i biegłymi, Kopczyk przekazał, że ich celem jest "udokumentowanie stanu wraku w  takim zakresie, jaki będzie potrzebny biegłym do wydania opinii i  odpowiedzi na postawione im pytania o przyczyny i przebieg katastrofy". - Same oględziny wraku mają na celu stwierdzenie przez biegłych, czy  ewentualnie doszło, czy też nie doszło do usterki technicznej, która mogła być przyczyną katastrofy. Na chwilę obecną w naszym śledztwie nie  znamy przyczyny katastrofy. Prowadzimy odrębne śledztwo. Nie jesteśmy związani ani ustaleniami Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, ani raportem Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) -  powiedział prokurator.

Podpułkownik Kopczyk zaznaczył, że "protokół z czynności, zgodnie z  przepisami, zostanie sporządzony przez stronę rosyjską". - Natomiast same badania poszczególnych elementów będą wykonywane przez naszych biegłych z poszczególnych specjalizacji. Czynności te będą polegały na  dokumentowaniu i mierzeniu. Możliwe są też inne czynności, które wskażą biegli - wyjaśnił.

Próbek pobrać nie mogą

Prokurator podkreślił, że "nie będą to badania chemiczne, lecz oględziny i pomiary". - Ci biegli uczestniczyli w badaniach nie jednej katastrofy lotniczej, więc wiedzą, co oglądać, a także jak dany element powinien wyglądać i jak ewentualnie wygląda - oświadczył. Kopczyk zaznaczył, że będą wykonywane te czynności, o których przeprowadzenie strona polska zwróciła się do Rosji we wniosku o pomoc prawną. - Nie będziemy mieli możliwości pobierania żadnych próbek. Jeśli taka konieczność zajdzie, to wystąpimy o to w kolejnym wniosku o pomoc prawną - wskazał.

- Dotychczas nie zwracaliśmy się o pobieranie próbek, gdyż to biegli powinni stwierdzić, co jest potrzebne. Nie chcieliśmy na wyrost kierować wniosków, które mogłyby się okazać nietrafione. Po to są biegli. Po to  przyjechali z nami w takiej liczbie, by mogli wskazać konkretnie, czego potrzebują. Wtedy będziemy występować o pomoc prawną do Federacji Rosyjskiej - dodał prokurator.

"Ogólnie zapoznają się ze stanem wraku"

- Biegli ogólnie zapoznają się ze stanem wraku zasadniczego, jak i - ewentualnie - innych elementów wyposażenia, które znajdują się na terenie lotniska czy też w pobliżu lotniska. Jeśli biegli zdecydują, że również te elementy muszą zostać poddane oględzinom i badaniom, to takie czynności wykonamy. Jest dwóch prokuratorów. Podzielimy się na dwa podzespoły - jeden będzie pracował przy wraku zasadniczym, drugi - ewentualnie przy tych elementach - poinformował podpułkownik Kopczyk.

22 września inna grupa polskich prokuratorów wojskowych i  biegłych zakończyła czynności w Moskwie. Dokonała ona oględzin elementów wyposażenia elektronicznego Tu-154M znajdujących się w stolicy Rosji. Są one zdeponowane w siedzibie MAK, który badał katastrofę prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem z 10 kwietnia 2010 roku. Dwaj prokuratorzy, pułkownik Anatol Sawa i major Jarosław Sej oraz  dwaj biegli z zakresu pracy automatyki lotniczej, osprzętu lotniczego i  badania wypadków lotniczych w ciągu czterech dni przebadali kilkadziesiąt przedmiotów, m.in. urządzenia elektroniczno-nawigacyjne, w  tym komputery nawigacyjne, urządzenia awioniczne, urządzenia sterowania i zegary pokładowe.

Naczelna Prokuratura Wojskowa wyjaśniła wcześniej, że efekty pracy polskich biegłych i prokuratorów w Moskwie oraz Smoleńsku zostaną wykorzystane do przygotowania kompleksowej opinii na temat okoliczności, przyczyn i przebiegu katastrofy smoleńskiej. Zespół ekspertów mający przygotować taką opinię został powołany na początku sierpnia tego roku przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie prowadzącą śledztwo w  sprawie wypadku.

zew, PAP