Kibice w sutannach

Kibice w sutannach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Religię.tv nie zamyka ITI, ale instytucjonalny Kościół. Przez pięć lat spośród hierarchów pozytywnie zająknął się o nas jeden.
Pisząc ten tekst, nie wiem jeszcze, czy w sobotę Polska się obudziła, czy nadal śpi i czy – jak to trafnie określił Marek Zając w „Tygodniku Powszechnym” – udało się wreszcie zapisać Pana Jezusa do PiS.

Grupa owieczek znów topi Ewangelię w błocie polityki, rusza z krzyżem robić domową wojnę. Gdzie ich pasterze? Jedni kibicują, pozostali trzęsą się ze strachu przed pierwszymi. Radiomaryjne środowisko to w skali polskiego Kościoła mniejszość, jednak jego nadreprezentacja wśród hierarchów doprowadziła do sytuacji, w której można czasem odnieść wrażenie, że to małe podstadko owiec wypasa dziś pasterzy, nie odwrotnie. Ci, gdy trzeba milczeć, nie dając pożywki szalejącym kościołożercom trąbiącym, że (znów cytat z Marka Zająca) Kościół to Radio Maryja, Radio Maryja to PiS, PiS to Kaczyński, więc: Kościół to Kaczyński – dolewają oliwy do ognia. Gdy trzeba zabrać głos i chronić niezrzeszoną większość przed dominacją zorganizowanej mniejszości – milczą, sparaliżowani obawą, że gdy coś powiedzą, ci, co krzyczą, krzyczeć będą jeszcze głośniej.

Pięć lat temu dwóch wizjonerów polskich mediów, Jan Wejchert i Mariusz Walter, dało swoje pieniądze, by w Polsce mógł powstać pierwszy prywatny kanał misyjny. Byli przekonani, że bez stałej rozmowy o wartościach w kraju mnożyć się będą rozrzeźbione balkony, ale nie będzie fundamentu. Gdy pokazaliśmy pierwsze próbki naszych produkcji sprzedawcom satelitarnych dekoderów, byli w szoku. Dotąd sądzili, że telewizja religijna to dwóch księży o dziwnych głosach strzykających jadem w rząd.

Poszerzyliśmy horyzont, stworzyliśmy nowy rynek. Mieliśmy transmisje mszy i „kaznodziejskie show”, najlepszy w Polsce wybór dokumentów, edukacyjne „Lekcje religii”, codziennie na żywo księży niebojących się najtrudniejszych pytań, rozmowy o etyce w biznesie, o relacjach nauki i wiary. Jak nikt przed nami zdokumentowaliśmy pracę polskich misjonarzy, pokazaliśmy wybitnych polskich katolików XX w. Transmitowaliśmy liturgie prawosławne i ewangelickie. Oglądalność rosła, wzbierał feedback ze strony widzów. Zmieniły się jednak czasy, ludzie, priorytety, kanał Religia.tv za trzy miesiące kończy produkcję. Trudno mieć pretensje do prywatnego kapitału – ma prawo uznać, że w jego portfelu czas misji się skończył.

Kanału Religia.tv nie zamyka jednak w istocie ITI, ale instytucjonalny Kościół. Nie mógł dostać w arcytrudnych czasach lepszego prezentu niż prywatne pieniądze, za które ktoś opisze jego osiągnięcia, przygotuje pomoce katechetyczne, wyjaśni meandry nauczania, spróbuje dotrzeć do większej, „niezrzeszonej” (a więc i niezdolnej np. do akcji zbiórkowej) części polskiego Kościoła. Byliśmy naturalnym sojusznikiem. Szeregowi księża, zorientowani w tym, co dzieje się dziś w ludzkich głowach, zrozumieli to znakomicie, czerpali z tego, co robimy, pełnymi garściami. Spośród hierarchów przez tych pięć lat pozytywnie zająknął się o nas... jeden. Niektórzy mówili nam wprost, że nieoficjalnie nam kibicują, ale publicznie nawet się dla nas nie wypowiedzą, bo boją się reakcji ojca Rydzyka. Inni zwyczajnie nas tępili, zaangażowali już bowiem autorytet Chrystusa i Kościoła w obronę rozpolitykowanej frakcji, która wolność utożsamia ze swoimi egzotycznymi poglądami.

Lamentować nie będę. Będę nadal robił to, co lubię, gdzie indziej. Owieczka odebrała od swoich pasterzy lekcję – niczego się już od nich nie spodziewa. Milczeli, gdy ten czy ów próbował protestować przeciw okładkom robiącym z kapłaństwa seksualną perwersję. Będą milczeć teraz, gdy tracą narzędzie do głoszenia Dobrej Nowiny poza bezpiecznym diecezjalnym aktywem. Milczeniem potwierdzą rację tych, co krzyczą, że dziś cześć Bogu oddaje się na demonstracjach w obronie interesów dziwnego zakonnika, a „wolne media” to nie wielogłos, a monolog.

Jest wśród nich tylu sensownych ludzi. Naprawdę nie widzą tysięcy wiernych, którzy pogrążają się w niemej apatii, czekając, aż ich liderzy w końcu przestaną się bać, inni – wrócą wreszcie z wojny?
Więcej możesz przeczytać w 40/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.