Lewandowski: Nie jestem adwokatem Trynkiewicza, tylko Polski

Lewandowski: Nie jestem adwokatem Trynkiewicza, tylko Polski

Dodano:   /  Zmieniono: 
ĘCIA: SŁAWOMIR JARMUSZ
Trynkiewicz stał się ucieleśnieniem społecznego lęku. Poczucia, że prawo nie jest w stanie chronić swoich obywateli. Skoro jego nazwisko jest znane, lęk się skatalizował. Publiczne skazanie go i ukaranie, ma być przykładem - mówi Marcin Lewandowski, adwokat reprezentujący Mariusza Trynkiewicza przed sądem.
Izabela Smolińska: Coś panu przeczytam: „Ludzie, którzy go bronią powinni iść do lekarza i poprosić o eutanazję”, „te cyrki urzędników i administracji kosztują nas majątek, a wystarczyłoby go umieścić w Tworkach, pozbawić praw publicznych i sprawa byłaby zamknięta”. Podobnych słów jest w internecie sporo. Jak pan przyjmuje takie argumenty?

Marcin Lewandowski: Nie powiem, żeby te komentarze na mój temat mnie cieszyły. Ale, tu pewnie panią zaskoczę, oceniam je pozytywnie. Świadczą one w pewnym sensie na korzyść polskiego społeczeństwa. Nie jest zobojętniałe, pasywne. Nie jestem obrońcą Trynkiewicza. Jestem jego pełnomocnikiem z urzędu.  

broni pan poczwórnego mordercę dzieci i pedofila. Niektórzy mówią: skoro Lewandowski go broni, niech zostanie ze swoją rodziną sąsiadem Trynkiewicza

Jestem wyznaczonym z urzędu pełnomocnikiem. Ustawa, na podstawie której ma się zdecydować, czy Trynkiewicz będzie wolny czy trafi do ośrodka zamkniętego, przewiduje udział adwokatów w postępowaniu. Jeśli kogoś na adwokata nie stać, dostaje go z urzędu. Więc tak naprawdę, moim klientem jest nie pan Trynkiewicz, a państwo polskie.

I jak to się stało, że to państwo wybrało akurat pana?

Wybrała mnie Okręgowa Rada Adwokacka w Rzeszowie. Pewnie brano pod uwagę to, czy podołam, czy mam wiedzę i czy nie będę się tej sprawy bał. O wszystkim dowiedziałem się z rozmowy telefonicznej. To w zasadzie był komunikat, że mnie wybrano i że papiery są w drodze. Ale faktem jest, że nie byłem pierwszym adwokatem, do którego się zwrócono.

Czyli ktoś przed panem sprawy Trynkiewicza nie wziął. Mógł pan zrobić to samo.

Gdybym to zrobił, a po mnie kolejni adwokaci, doszłoby do sytuacji, w której pan Trynkiewicz pozostałby bez obrońcy. Nie byłoby możliwości prowadzenia postępowania.

Czyli zrobił to pan dla Polski, z poczucia obywatelskiego obowiązku

Decydując się na pracę adwokata liczyłem się z tym, że niektórymi sprawami będę musiał zajmować się niejako z obowiązku, nie do końca z wyboru. Czułbym się źle, gdybym, nie podjął się odpowiedzialności za sprawę, do której wyznaczyła mnie rada.

Pan jest z nim w stałym kontakcie?

Tak, na ile wymagają obowiązki pełnomocnika wobec klienta. Zamierzam się z nim spotkać, kiedy otrzymam opinię biegłych na jego temat. Będę chciał ją z panem Trynkiewiczem skonsultować i zdecydować, jakie kroki podejmujemy

Cały wywiad w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost".

Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania .  
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .  
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchani a .