Milczanowski opuszcza Wałęsę

Milczanowski opuszcza Wałęsę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Milczanowski (fot. Wojciech Grzedzinski / newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Andrzej Milczanowski, były minister spraw wewnętrznych, zrywa współpracę z Lechem Wałęsą – dowiedział się „Wprost”. Po śmierci Józefa Oleksego, którego 20 lat temu oskarżył o szpiegostwo, złożył rezygnację z zasiadania w radzie Fundacji „Instytut Lecha Wałęsy”.
Milczanowski podjął decyzję o rozstaniu się z Wałęsą, po tym jak były prezydent przeprosił Oleksego za tzw. aferę „Olina”. – Z perspektywy czasu uważam, że Oleksy nie był agentem. Był gadułą. Mam dramat sumienia z Józefem Oleksym. Otóż byłem z nim umówiony, bo chciałem go przeprosić za tę „agenturalność rosyjską”.(…)A więc dziś publicznie go przepraszam i proszę o wybaczenie – mówił Wałęsa w TVP Info na początku stycznia.

Tymczasem Milczanowski przez lata zdania nie zmienił. Do dziś powtarza, że zrobiłby to samo - czyli skierował zawiadomienie do prokuratury w sprawie uzasadnionego podejrzenia, że Oleksy był rosyjskim agentem o kryptonimie „Olin”, którego miał  prowadzić oficer KGB Władimir Ałganow. W Radiu Szczecin były szef MSW mówił, że Oleksy nie był po prostu gadułą, jak to ujął Wałęsa. - Moje stanowisko jest odmienne od stanowiska pana prezydenta Wałęsy i po prostu wiem swoje – powiedział Milczanowski.

Śledztwo w sprawie rzekomej agenturalnej działalności Oleksego umorzono, uznając, że nie wiadomo, kim był szpieg o pseudonimie „Olin”. Uznano też, że nie ma dowodów na związek Oleksego z wysuwanymi pod jego adresem oskarżeniami.

Były minister i najbliższy współpracownik Wałęsy w okresie jego prezydentury Mieczysław Wachowski potwierdza, że otrzymał pismo z rezygnacją Milczanowskiego. Od kilku miesięcy jest prezesem Fundacji. Nie chciał jednak komentować rezygnacji. – Nie znam szczegółów pisma – unika komentarza. Rezygnację otrzymał także przewodniczący Rady  Zbigniew Klejment. – Nie rozmawiałem jeszcze z Andrzejem Milczanowskim. Nie mogę się więc wypowiadać na podstawie spekulacji – mówi krótko.

Bo jak mówi jeden ze znajomych Milczanowskiego jest lakoniczne. – Po prostu podziękował za dalszą współpracę – mówi. 

W radzie Fundacji zasiada też Jerzy Borowczak, jeden z inicjatorów historycznego strajku w Stoczni Gdańskiej, któremu przewodniczył Lech Wałęsa. – Gdy usłyszałem prezydenta Wałęsę jak przeprasza Oleksego, to pomyślałem: ciekawe co powie Milczan, Gromek albo Zacharski – opowiada Borowczak.

Milczan to przydomek szefa MSW. Gromek to Gromosław Czempiński, szef Urzędu Ochrony Państwa, który rozpracowywał kontakty Ałganowa. Ostrzegał on Oleksego, żeby nie kontaktował się z Rosjaninem.  Marian Zacharski był oficerem UOP - to na podstawie jego informacji Milczanowski oskarżał Oleksego o współpracę z rosyjskim wywiadem.

- Ja rezygnację odebrałem jednoznacznie. Milczanowski nie zgadza się z Wałęsą. Przecież bił się w sądzie z Oleksym kilkanaście lat i wygrał – mówi Borowczak.

Za co więc przeprosił Wałęsa? W ocenie Borowczaka Wałęsa przeprosił Oleksego za to, że nie wydał wtedy polecenia Milczanowskiemu, żeby sprawę „Olina” dalej badać i jej nie ujawniać do zakończenia postępowania. 

Milczanowski walczył z Oleksym w sądzie 14 lat. Były premier oskarżał go, że minister ujawnił tajemnice państwową o klauzuli „tajne specjalnego znaczenia” – bo poinformował o podejrzeniach UOP wobec Oleksego ówczesnego ministra spraw zagranicznych Władysława Bartoszewskiego, a także m.in. prezydenta Lecha Wałęsę i marszałków Sejmu i Senatu. Jak również podczas przemówienia w Sejmie 21 grudnia 1995 r., gdzie Milczanowski informował, że złożył  zawiadomienie o przestępstwie w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej.  Spór zakończył w 2005 roku Sąd Najwyższy, który uniewinnił byłego szefa MSW od zarzutów. W uzasadnieniu sędziowie napisali: Milczanowski miał podstawę do uzasadnionego podejrzenia współpracy Józefa Oleksego z obcym wywiadem, a jego postępowanie „nie było motywowane pobudkami politycznymi, lecz zostało podjęte w dobrze rozumianym interesie państwa, w celu ochrony jego bezpieczeństwa”.

- Milczanowski to człowiek pragmatyczny. Mając w ręku taki wyrok Sądu Najwyższego nie mógł dalej uczestniczyć w pracach Fundacji. Straciłby twarz – mówi jego znajomy. I dodaje ironicznie, że na pogrzebie Oleksego brakowało tylko beatyfikacji, o którą powinni wystąpić posłowie PiS.  Prezydent Bronisław Komorowski odznaczył pośmiertnie Józefa Oleksego Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. W 1995 roku,  takie samo odznaczenie za wybitne zasługi otrzymał Andrzej Milczanowski  - z rąk ustępującego wtedy z urzędu prezydenta Lecha Wałęsy.