Debata tylko młodych? "I tak nie mówią niczego konstruktywnego"

Debata tylko młodych? "I tak nie mówią niczego konstruktywnego"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Adam Jarubas (fot. FOT.PIXEL --- Newspix.pl), Andrzej Duda (fot. FOT JAKUB GRUCA / FOKUSMEDIA / NEWSPIX.PL), Magdalena Ogórek (FOT DAMIAN BURZYKOWSKI / NEWSPIX.PL) Źródło:Newspix.pl
10 marca Telewizja Polska wysłała do kandydatów PSL, PiS i SLD zaproszenia na debatę prezydencką. Stacja uzasadniła, iż podczas spotkania swoje programy zaprezentować będą mogli tylko najmłodsi kandydaci: Magdalena Ogórek, Adam Jarubas i Andrzej Duda. - Jest to w pewien sposób faworyzowanie, czy pokazywanie tylko tych, których się samemu wybierze. Nie ma to zatem nic wspólnego z ogólną debatą i uświadomieniem społeczeństwa - ocenia pomysł w rozmowie z "Wprost" dr. Anna Materska-Sosnowska, członek Polskiego Towarzystwa Nauk Politycznych.
W piśmie z TVP zaznaczono, iż kandydaci mieliby "zaprezentować swój program i wizję prezydentury". Podkreślono przy tym, że zaproszenie zostało wysłane do "trojga najmłodszych kandydatów ubiegających się o urząd prezydenta RP".

Zaproszenie odrzucił kandydat PiS Andrzej Duda i kandydatka SLD Magdalena Ogórek. Szefowa sztabu Dudy stwierdziła, że zaproszenie jedynie trójki kandydatów to "dyskryminacja starszych" oraz "stawianie idei debaty na głowie". Z kolei Tomasz Kalita ze sztabu Magdaleny Ogórek powiedział, iż "to śmieszna propozycja, która łamie regulacje Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, żeby tylko usprawiedliwić nieobecność Bronisława Komorowskiego".

W rozmowie z "Wprost" dr. Anna Materska - Sosnowska oceniła, iż debata tylko dla młodych jest złym pomysłem. - Jest to w pewien sposób faworyzowanie, czy pokazywanie tylko tych, których się samemu wybierze - stwierdziła. Dodała, iż sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby był to cykl debat. - Najmłodsi, najstarsi, prawicowi, lewicowi, wszystko jedno jaki przyjmiemy klucz - tłumaczyła.

Z kolei prof. Kazimierz Kik, politolog i wykładowca na Uniwersytecie Kochanowskiego w Kielcach uważa, iż "każda debata w demokracji jest zjawiskiem pozytywnym". - Im więcej takich debat będzie się odbywało, tym więcej jasności dla wyborcy - stwierdził w rozmowie z "Wprost". Zaznaczył jednak, iż debaty i kampania są w pewnym sensie "obok siebie" i trudno się spodziewać, iż kandydaci powiedzą w ich trakcie więcej, niż to co mówią w kampanii. - Na razie w kampanii nie mówią nic dobrego, ciekawego czy konstruktywnego - dodał prof. Kik.

"Wprost"