Zarzuty dla aktywistów Greenpeace

Zarzuty dla aktywistów Greenpeace

Dodano:   /  Zmieniono: 
Grupa działaczy Greenpeace zakończyła swój protest na terenie BOT Elektrowni Bełchatów. 11 ekologów, którzy namalowali na jednej z chłodni kominowej napis "Stop CO2", zeszło wieczorem z komina i zostało zatrzymanych przez policję. Są wśród nich Polacy, ale także Słowacy oraz obywatele Austrii, Węgier i Niemiec. Może im grozić kara nawet do 5 lat więzienia.

We wtorek rano kilkunastu działaczy organizacji Greenpeace, domagających się zmiany polityki energetycznej rządu, przedostało się przez ogrodzenie na teren Elektrowni Bełchatów. 11 osobom udało się wejść na jedną z ponad 100 metrowych chłodni kominowych. Tam założyli stanowiska alpinistyczne i spuścili się po linach. Przez kilka godzin malowali farbą na kominie napis "Stop CO2".

Policjanci prowadzili z ekologami negocjacje, ale nie przyniosły one rezultatów. Późnym popołudniem działacze Greenpeace zawiesili na kominie baner z nazwą swojej organizacji i zakończyli protest. Jednak z powodu dużego zmęczenia zeszli z komina dopiero wieczorem. Wszyscy zostali przewiezieni do komendy policji, gdzie będą przesłuchiwani. Według informacji ekologów zatrzymani mają od 21 do 37 lat, a wśród nich są też obcokrajowcy - Słowacy, Austriak, Węgier i Niemka.

Jak poinformował rzecznik bełchatowskiej policji Sławomir Szymański, zostanie im przedstawiony zarzuty tzw. naruszenia miru domowego i uszkodzenia mienia. Może grozić za to kara nawet do 5 lat więzienia. Elektrownia oceniła straty w wyniku akcji ekologów na co najmniej 100 tys. zł.

Wcześniej ich sześciu kolegów w wieku 20-26 lat zostało zatrzymanych przez ochronę tuż po wtargnięciu na terenie zakładu. Wśród nich był obywatel Austrii. Przedstawiono im zarzut tzw. naruszenia miru domowego - "kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniom osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku" (art.193 kk). Po przesłuchaniu zostali zwolnieni do domu.

Protestujący ekolodzy z Greenpeace domagają się zmiany polityki energetycznej rządu. "Domagamy się zmiany polityki energetycznej, po to by takie elektrownie, jak ta w Bełchatowie, już więcej nie działały, i po to, aby przestawić się na odnawialne źródła energii, dzięki którym będziemy chronić nasz klimat. Skandaliczne jest to, że polski rząd wspiera takie źródła energii, jak Elektrownia Bełchatów" - powiedziała jedna z organizatorek protestu, Magdalena Zowsik.

Według ekologów z Greenpeace, BOT Bełchatów to "hańbiący symbol całej polityki energetycznej kraju". "Jesteśmy w Bełchatowie, ponieważ chcemy uświadomić decydentom i opinii publicznej, że ocieplenie klimatu nie bierze się znikąd, ale właśnie z takich miejsc, jak tutejsza elektrownia. Bełchatów jest największym w Polsce producentem dwutlenku węgla. Rocznie wytwarza go tyle, ile Estonia i Słowenia razem wzięte. Zamiast zmniejszać emisje, BOT będzie je w najbliższym czasie zwiększał" - mówiła Zowsik.

Uważa ona, że jeśli rząd "nie zmieni sposobu myślenia" o energii i klimacie, to coraz częściej Polacy będą doświadczać takich kataklizmów jak powodzie, susze czy huragany.

Rzecznik BOT Elektrowni Bełchatów SA Jacek Michel zapewnił, że w trakcie protestu elektrownia pracowała bez zakłóceń.

pap, ss, ab