-Dziś dzieci rządzących są inne niż ich poprzednicy. Zasadnicza różnica polega na wykształceniu i doświadczeniu zawodowym, które praktycznie skazuje najmłodszą generację taizidang na sukces - uważa Denis Simon, były konsultant rządu USA ds. chińskich, dziekan w Lally School of Managment and Technology w Nowym Jorku. - To pokolenie pracuje w największych międzynarodowych koncernach, często pod przybranymi nazwiskami - twierdzi.
Simon podkreśla, że znające po kilka języków książątka mogą się szczycić dyplomami najlepszych kursów MBA. By zarabiać wielkie pieniądze i odnieść sukces, nie muszą polegać wyłącznie na znajomościach, choć nadal są one w Chinach kluczem do kariery.
Jiang Minheng, syn Jiang Zemina, jest potentatem w branży high-tech i często nazywa się go chińskim wielkim księciem technologii informacyjnych. O jego bracie Miankangu nie wiadomo prawie nic. Wen Yunsong, syn namaszczonego na nowego szefa rządu Wen Jiabao, pod przybranym nazwiskiem studiował na Northwestern University w Chicago, a teraz zarządza jedną z największych firm internetowych w Pekinie. Zhu Yunlai, syn premiera Zhu Rongji, jest szefem zarządu w China International Capital Corporation, spółce joint venture powołanej przez Chińczyków wspólnie z amerykańskim bankiem inwestycyjnym Morgan Stanley.
Xiaopeng, syn szefa parlamentu Li Penga, zarządza gigantyczną państwową elektrownią, a cała rodzina stanowi najrozleglejszy klan książątek. Wpływy rodziny Li stały się nawet celem krytyki mediów, sugerujących, że największy prywatny koncern energetyczny Huaneng Power International jest rodzinnym przedsiębiorstwem państwa Li. O córce Hu Jintano, wiceprezydenta, który zaczął już przejmować władzę po Jiang Zeminie, nie wiadomo właściwie nic. Jak podał "The Wall Street Journal", powołując się na zachodnich dyplomatów i "pragnących zachować anonimowość członków rodziny wiceprezydenta", kończy ona studia na jednym z uniwersytetów w USA. Przebywa tam pod przybranym nazwiskiem.
Na wykształcone za granicą chińskie "czerwone książątka" systematycznie rośnie popyt, ale nie tyle w strukturach partyjnych, ile w zachodnich firmach, które masowo wchodzą na chiński rynek i potrzebują kadr znających zachodnie standardy i jednocześnie umiejących się poruszać w miejscowym gąszczu układów. - Zachodnie firmy chętnie zatrudniają synów i córki członków partyjnej arystokracji. To oczywiste, że chcą zdobyć przewagę nad konkurencją dzięki kontaktom z rządzącymi, a łapówki wliczają w koszty zdobycia dostępu do rynku - mówi Cheng Li, sinolog z Hamilton College w Nowym Jorku, autor książki "Chińscy przywódcy - nowa generacja". - Książątka są więc chętnie zatrudniane na stanowiskach doradców. Za ich główną zaletę pracodawcy uważają guanxi, czyli znajomości.
Agata Jabłońska
Pełny tekst w najnowszym, 1051 numerze tygodnika Wprost, w sprzedaży od poniedziałku 13 stycznia.
W numerze także: Zabójcza złość (Złość, gniew i wrogość grożą śmiercią. Stres prowadzi do licznych chorób: zapalenia stawów, nadciśnienia i nowotworów.)