Cała władza w ręce Janukowycza!

Cała władza w ręce Janukowycza!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przewodniczący ukraińskiej Centralnej Komisji Wyborczej Serhij Kiwałow ogłosił Wiktora Janukowycza prezydentem-elektem Ukrainy.
"Prezydentem Ukrainy został Wiktor Fedorowicz Janukowycz, urodzony w 1950 roku, premier Ukrainy, członek Partii Regionów" - oświadczył przewodniczący CKW Serhij Kiwałow.

Według danych, które podał, Janukowycz dostał 49,46 proc., zaś jego opozycyjny rywal Wiktor Juszczenko 46,61 proc. Przeciwko obydwu kandydatom zagłosowało 2,31 proc. głosujących.

Janukowycz ogłosił w środę wieczorem, że jest gotów w czwartek rozpocząć negocjacje z opozycją - już jako prezydent.

Opozycja jednak uważa wyniki za sfałszowane i odmawia ich uznania. Na słowa Kiwałowa zwolennicy Juszczenki w sali obrad zareagowali głośnym skandowaniem "Hańba! Hańba!" Opozycja ma zamiar złożyć do Sądu Najwyższego protest w związku z wynikami wyborów. Według niej zwycięstwo Wiktora Janukowycza jest "nielegalne".

Sam Wiktor Juszczenko oskarżył władze o chęć dokonania zamachu stanu i zapowiedział całkowitą walkę z "reżimem" w odpowiedzi na decyzję Centralnej Komisji Wyborczej. Wezwał Ukraińców do ogólnonarodowego strajku i oświadczył, że opozycja utworzyła Komitet Ocalenia Narodowego, który "przejmuje całą odpowiedzialności" za sytuację na Ukrainie. Strajk polityczny ma polegać na wstrzymaniu zajęć w szkołach, na wyższych uczelniach i w zakładach pracy. Ma również zostać zablokowany ruch tranzytowy przez Ukrainę.

Była wicepremier Julia Tymoszenko poinformowała demonstrantów, którzy członkowie CKW podpisali protokół wyborczy, na mocy którego ogłoszono w środę Janukowycza prezydentem-elektem. Wymieniła również czterech członków CKW, którzy odmówili złożenia podpisów. Pierwszych określiła mianem "zdrajców". Zapowiedziała, że walka opozycji będzie polegać na blokowaniu dróg, linii kolejowych i lotnisk. Nawiązała do pierwszej rocznicy "rewolucji róż" w Gruzji. "Gruzińska rewolucja skończyła się po trzech tygodniach. Nie sądzę, aby nasza miała trwać dłużej" - powiedziała.

"Władza odrzuciła możliwość przeprowadzenia negocjacji i poszukiwania wspólnego rozwiązania (konfliktu)" - mówił Juszczenko. 200-tysięczny tłum zwolenników Juszczenki odpowiedział okrzykami "Nas jest wielu i nas nie pokonacie!".

Przed północą setki studentów wdarły się do położonego w centrum miasta Ukraińskiego Domu, w którym do roku 1991 znajdowało się muzeum Lenina. Według zapowiedzi opozycji, w budynku już rozmieszczony został sztab, który będzie koordynował akcję nieposłuszeństwa obywatelskiego. Znajduje się w nim obecnie 2-3 tysiące ludzi, którym podawana jest gorąca herbata i kanapki. Można tu naładować telefon komórkowy i obejrzeć ostatnie wiadomości. Działa też punkt medyczny. Przybysze spoza stolicy mogą otrzymać tu informację o możliwości zakwaterowania w mieszkaniach sprzyjających opozycji kijowian.

Przed wejściem do budynku od strony Placu Europejskiego szczelnie ustawiono ponad 20 mikrobusów, co ma zapobiec ewentualnemu frontalnemu atakowi milicji.

Z kolei ustępujący prezydent Leonid Kuczma wkrótce po ogłoszeniu oficjalnych wyników oskarżył opozycję o intencje dokonania zamachu stanu, występując na posiedzenia ukraińskiej Rady ds. koordynowania działalności lokalnych organów władzy. Oskarżenia o udział w przygotowywanym rzekomo przez opozycję zamachu stanu padły pod adresem opozycyjnej telewizję 5. Kanał. "Władze państwowe, specjaliści ds. bezpieczeństwa ostrzegali nas, że prowokacyjne +tzw. uczciwe wiadomości+ na 5. Kanale robiono tak, aby przygotowywać grunt pod zamach stanu niezależnie od  wyników wyborów" - powiedział Kuczma.

Ze względu na konieczność poszanowania demokracji nasze władze nie zastosowały sankcji wobec tej stacji, mimo że miały ku temu wszelkie podstawy, gdyż 5. Kanał nie przestrzegał warunków koncesji - oświadczył ustępujący prezydent.

5. Kanał teoretycznie dociera do 38 procent widzów na Ukrainie; teoretycznie, gdyż od miesięcy stacja nie może nadawać w tak dużych miastach jak Donieck i Dniepropietrowsk i jest celem częstych obstrukcji ze strony władz.

Przed zaplanowaną na 31 października pierwszą turą wyborów prezydenckich 5. Kanałowi groziło zamknięcie. Dziennikarze ogłosili protest głodowy. Prezydent Kuczma oświadczył wówczas, że  zamknięcie stacji przed wyborami byłoby błędem. "Myślę, że do tej sprawy trzeba wrócić po wyborach" - powiedział wtedy Kuczma.

- Zwolennicy opozycyjnego kandydata Wiktora Juszczenki jeszcze przed niedzielnymi wyborami "zamierzali wprowadzić w życie scenariusz siłowy, plan zamachu stanu" - twierdził. Zarzucił im też "zamach na suwerenność i niepodzielność Ukrainy" i "dążenie do rozpadu państwa". Oświadczył, że "władza nie dopuści do scenariusza siłowego".

Zaapelował do opozycji o to, by "natychmiast zasiadła do stołu rokowań", a do krytykującej niedemokratyczność niedzielnych wyborów wspólnoty międzynarodowej o "powstrzymanie się od ingerowania w sprawy Ukrainy".

Powiedział też, że w kraju możliwa jest wojna domowa. Nawiązał do rewolucji bolszewickiej w 1917 roku, mówiąc, "że mogłaby ona stać się obecnie rzeczywistością" i wezwał "światową społeczność do powstrzymania się od  bezpośredniej ingerencji w wewnętrzne sprawy Ukrainy". Mówił, że zwrócił się zarówno do Wiktora Janukowycza, jak i do Wiktora Juszczenki, o to, aby rozpoczęli rozmowy.

Czy oskarżenia Kuczmy mogą oznaczać pierwszy krok w realizacji tajnego scenariusza unieszkodliwienia opozycji?

W Kijowie krążą pogłoski, że do stolicy w przededniu niedzielnej drugiej tury wyborów prezydenckich ściągnięto blisko tysiąc milicjantów z rosyjskich oddziałów specjalnych "Witiaź". Ołeksandr Zinczenko, szef kampanii wyborczej kandydata opozycji Wiktora Juszczenki, powiedział w środę, że osobiście widział rosyjskich milicjantów we wtorek, podczas wizyty w administracji prezydenta Ukrainy na ulicy Bankowej w Kijowie. Reszta - dodał - stacjonuje w Irpeniu pod Kijowem.

Jego zdaniem, rosyjskie jednostki specjalne mają być użyte m.in. podczas planowanej operacji porwania 10-15 czołowych przedstawicieli opozycji, a także do ochrony budynku administracji przed demonstrantami. Milicjantów przebrano wukraińskie umundurowanie - dodał Zinczenko.

Oczywiście Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) zaprzecza tym pogłoskom. W środę oświadczyła, że na terytorium Ukrainy nie ma specjalnych oddziałów rosyjskiej milicji. W dokumencie tym przekonywano, że jedynie parlament może wydać zgodę na stacjonowanie zmilitaryzowanych jednostek pochodzących z państw trzecich.

Na ogłoszenie oficjalnych wyników ukraińskich wyborów prezydenckich zareagowały już Stany Zjednoczone. Sekretarz stanu USA Colin Powell oświadczył, że USA nie uznają ich prawomocności. Zagroził też "konsekwencjami" w stosunkach pomiędzy obydwoma krajami. Podkreślił, że "nie jest jeszcze za późno, aby władze Ukrainy znalazły rozwiązanie, które szanuje wolę narodu ukraińskiego".

em, pap

O trzecim dniu protestów na Ukrainie czytaj w: "Nasz prezydent, wasz premier"?