Łyżwiński: nie wyłudziłem pieniędzy z Sejmu

Łyżwiński: nie wyłudziłem pieniędzy z Sejmu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie wyłudziłem pieniędzy z Kancelarii Sejmu, wszystko odbyło się zgodnie z prawem, bez żadnych nadużyć - w ten sposób poseł Samoobrony Stanisław Łyżwiński, odniósł się do publikacji "Super Expressu".
"Super Express" ujawnił w poniedziałek, że śródmiejska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wyłudzenia pieniędzy z  Kancelarii Sejmu przez Łyżwińskiego. Dziennik wyjaśnił, że chodzi o ponad 300 tys. zł, które małżeństwo Łyżwińskich miało wydać na  paliwo do samochodów. Jak zauważa "Super Express", oboje posłowie nie posiadają samochodu.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej Maciej Kujawski poinformował, że  doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez Łyżwińskiego złożył mieszkaniec Międzyzdrojów, który wyliczył, że poseł musiałby codziennie tankować auto za 660 zł i zużywać 166 litrów benzyny. Przy założeniu, że jego samochód pali 10 litrów na 100 km, poseł codziennie musiałby przejechać 1670 km (odległość zbliżona do tej, jaka dzieli Warszawę od Rzymu) - co oznacza, że Łyżwiński spędzał za kółkiem minimum 18,5 godziny dziennie.

Zdaniem posła Samoobrony, obliczenia przytaczane przez "SE" są nieprawdziwe. Jak wyjaśnił, zostały zsumowane przejazdy samochodem w okresie czterech lat poprzedniej kadencji Sejmu i  podzielone przez 90 dni obecnej kadencji Sejmu. Takich bzdur nawet komentować się nie chce" - zaznaczył. Przyznał też, że nie mają z żoną samochodu i dlatego auto pożyczają.

"Są różne choroby u ludzi, ale u dziennikarzy 'Super Express' to  chyba choroba z Tajwanu się pojawiła. Jeśli oni są niezdrowi to  trudno, ale mam nadzieję, że przynajmniej prokurator będzie zdrowy" - powiedział w środę Łyżwiński.

pap, ss