Błaszczak: Sejm zmienia się w maszynkę do głosowania

Błaszczak: Sejm zmienia się w maszynkę do głosowania

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mariusz Błaszczak (fot. PAP/Paweł Supernak) 
Poseł Arkadiusz Czartoryski (PiS) został odwołany z funkcji przewodniczącego sejmowej komisji ds. kontroli państwowej. Odwołania chciała grupa posłów PO.
Za odwołaniem przewodniczącego było 10 członków komisji. Przeciw opowiedziało się 4. Nie wiadomo, kto będzie jej nowym szefem. Wiceprzewodnicząca Teresa Piotrowska (PO) oświadczyła, że Platforma uznaje, iż powinien to być poseł opozycji.

Brakowało mu obiektywizmu?

Jako powód wniosku o odwołanie posłowie PO podawali nieobiektywne i  zbyt emocjonalne - ich zdaniem - zachowanie Czartoryskiego, gdy przewodniczył połączonym komisjom ds. kontroli i kultury w trakcie posiedzenia poświęconemu kwestii nieprzyznania przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji miejsca na multipleksie cyfrowym TV Trwam, a  także posiedzenie, na którym szef komisji nie poddał pod  głosowanie wniosku Julii Pitery (PO) o uznanie, że raport NIK w sprawie lotów VIP w latach 2005-10 jest "wyczerpujący".

Czartoryski mówił, że cała sprawa ma dla niego bardzo emocjonalny charakter, bo dyskusja nad jego odwołaniem od pewnego czasu toczy się także poza komisją, na szczeblu władz klubów PO i PiS. - Wiem o  wszystkim, bo władze mojego klubu mi to relacjonowały, jako zainteresowanemu - powiedział. Łączenie wszystkich lat jego pracy w  komisji z dwoma ostatnimi posiedzeniami komisji uznał on za  "nieeleganckie". Odpowiadając na zarzuty PO, że nie poddawał pod głosowanie ich wniosków formalnych, Czartoryski zauważył, że nigdy wcześniej w tej komisji nie było tak, aby opinie i dezyderaty składać bez przygotowania, w trakcie posiedzenia. - Najpierw składano projekt, z którym każdy mógł się zapoznać, a na następnym posiedzeniu go głosowano, aby mieć dystans - powiedział.

"Zachowywał się emocjonalnie"

- Show, teatrum i emocje wzięły się stąd, że przewodniczący nie  przestrzegał reguł. Przewodniczący zachowywał się emocjonalnie. Nie  poddawano pod głosowanie wniosków formalnych. Dla emocji i subiektywnych wrażeń przewodniczący posunął się do zignorowania zasad wynikających z  przepisów prawa. Nigdzie bardziej niż na komisji kontroli państwowej powinniśmy zwracać uwagę na reguły prawne - mówiła Brygida Kolenda-Łabuś (PO) w debacie nad wnioskiem o odwołanie Czartoryskiego.

Bronili go parlamentarzyści PiS. - Nie przegłosowaliście wniosków PiS -  to rozumiem, prawo demokracji. Ale nie sądziłam, że będziecie tak mściwi i małostkowi - mówiła Jadwiga Wiśniewska. - Był pan emocjonalny, bo jest pan człowiekiem, pokazał pan klasę. Mieć honor - warto. Polec w  takiej sprawie - warto. Jeśli pan dziś polegnie, będzie pan moralnym zwycięzcą - zwróciła się do niego. Piotrowska przekonywała, że gdyby przewodniczący Czartoryski w czasie obrad połączonych komisji poddał pod głosowanie wniosek Pitery, która chciała, aby kontrola NIK procesu koncesyjnego KRRiT miała miejsce dopiero po zakończeniu tego procesu, nie byłoby wniosku PO.

Błaszczak: Sejm zmienia się w maszynkę do głosowania

- Poseł Czartoryski jest szefem komisji od wielu lat, sprawa dotyczy dwóch wniosków o kontrole - procesu koncesyjnego i drugi kontekst -  ostatnie posiedzenie komisji, co do lotów VIP. Obie kwestie dotyczą kontroli tych, którzy dziś Polską rządzą - a wniosek dotyczy szefa komisji, który jest z opozycji - zauważył wiceszef komisji Mariusz Błaszczak (PiS). Jak powiedział, dziś widać, że Sejm przekształca się w  maszynkę do głosowania. - Pamiętajcie, że w przyszłości wy możecie być tak samo traktowani - zwrócił się do posłów PO.

ja, PAP