"Najwyraźniej wszystkie źródła Gmyza były fałszywe"

"Najwyraźniej wszystkie źródła Gmyza były fałszywe"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tu-154 rozbił się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku (fot. Serge Serebro, Vitebsk Popular News/Wikipedia) 
- Jeden z polskich dzienników, bardzo poważny, napisał tekst, w którym wszystkiego nie sprawdził - w ten sposób prof. Tomasz Nałęcz komentuje na antenie Programu I PolskiegO Radia publikację przez "Rzeczpospolitą" tekstu, w którym pojawiła się informacja, że na wraku Tu-154M w Smoleńsku znaleziono ślady trotylu. Na uwagę, że autor artykułu Cezary Gmyz powoływał się na cztery źródła Nałęcz odpowiada, że "wszystkie źródła były fałszywe najwyraźniej".
- W tej chwili myślę, że już nawet uczeń szkoły średniej i pewnie gimnazjalista wie, że stwierdzono tę substancję wysokoenergetyczną, że to mogą być materiały wybuchowe, ale absolutnie nie muszą - mówi o ustaleniach "Rzeczpospolitej" doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego.

- Ludzie uprawiający politykę na co dzień, ludzie odpowiedzialni za państwo, a opozycja też jest odpowiedzialna za państwo, muszą baczyć na swoje słowa. W tym gronie umieszczam prezesa Jarosława Kaczyńskiego, bo chociaż to jest krewny ofiar katastrofy, ale on nie jest osobą prywatną. To jest lider największego ugrupowania opozycyjnego i jego jest trudno traktować jako wyłącznie rodzinę ofiary katastrofy. I padły tutaj naprawdę ostre słowa, słowa nieodpowiedzialne, żeby polskiemu rządowi zarzucić współudział w zbrodni - ubolewa Nałęcz odnosząc się do wypowiedzi prezesa PiS wygłoszonej po ukazaniu się artykułu w "Rzeczpospolitej".

arb, Polskie Radio Program I