I jeśli nam się wydaje, że najważniejszym wydarzeniem najbliższych tygodni w sportach masowych będzie Euro 2012, warto zdać sobie sprawę z tego, że większość świata wskazałaby innego faworyta.
Blizzard wydaje gry bardzo rzadko. „Diablo II" miała premierę w 2000 r. Każdy tytuł jest cyzelowany latami, a nękani o zdradzenie choćby przybliżonego terminu premiery pracownicy studia odpowiadają nieodmiennie legendarną już frazą „When it’s done” (gdy gra będzie gotowa). O tym, że prace nad „Diablo III” trwają, świat usłyszał dopiero 28 czerwca 2008 r. podczas Blizzard Worldwide Invitational, wielkiej imprezy zorganizowanej w Paryżu przez studio dla fanów. Miałem przyjemność być tam tego dnia i pamiętam ekscytację wielonarodowego tłumu, gdy czarodzieje z Blizzarda potwierdzili nadzieje przybyłych. Byli w tej rzeszy także liczni Polacy, którzy przemierzyli pół Europy, by pierwsi dowiedzieć się, co mają w planach autorzy jednych z najważniejszych gier komputerowych w historii tego medium. Blizzard także u nas otaczany jest bowiem bezprecedensowym kultem.
„Diablo III" znów powieli sprawdzony schemat – jakże banalny i jakże mimo to wciąż atrakcyjny (w takich grach jest jak w jazzie: nieważne co, ważne jak). Pokonane zło powraca do świata Sanktuarium, a my musimy owej pladze diabelskich pomiotów stawić czoło. Można będzie grać jako Barbarzyńca – wojownik siekący wrogów białą bronią, Mnich – artysta sztuk walki inspirowanych tradycją azjatycką, Łowca Demonów – mistrz kuszy i innych broni dystansowych, Szaman – przyzywający wspierające go w walce sługi, w końcu Czarodziej – niczym Gandalf miotający potężne zaklęcia.
Dotąd gry z serii „Diablo" skupiały się na dynamicznej rozgrywce, a Sanktuarium było ledwie zgrzebnie naszkicowanym tłem, tym razem jednak dowiemy się o tym świecie czegoś więcej. Za historię i legendy uniwersum „Diablo III” odpowiada sam Leonard Boyarsky, wcześniej pracujący przy tak wybitnych grach RPG, jak „Fallout” czy „Arcanum: Of Steamworks and Magick Obscura”. Jak powiedział mi podczas BWI w Paryżu, gdzie po raz pierwszy Blizzard przedstawił go jako swojego pracownika, dostał od studia wolną rękę, a jego ambicją jest stworzenie świata złożonego, przekonującego i spójnego, prowokującego do tego, by poznać jego przeszłość, mity i tajemnice. Wiemy już, że liczba linii dialogowych dla każdej z głównych postaci wynosi ok. 25 tys., co sugeruje, że będzie o czym czytać.
Opowieść dla samotnego gracza zapewne nie zawiedzie, ale solą „Diabla III" będą rozgrywki wieloosobowe w sieci. Blizzard po raz pierwszy umożliwi handel zdobycznymi dobrami, jak magiczne zbroje, oręż, receptury, nie tylko za walutę z gry, ale i za realne pieniądze. Dotąd takie transakcje były nielegalne, choć ze sprzedaży za prawdziwą walutę zdobytego w grach sieciowych wirtualnego złota utrzymują się od lat rzesze ludzi, głównie z Azji (stąd potoczne określenie „chiński farmer”). Blizzard ma nadzieję, że prowizje od tych transakcji zapewnią mu duży dochód.
I pewnie ma rację. Niczym Midas wszystko zamienia w złoto. W dodatku – jak najbardziej realne.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.