Zakorzenienie w PRL dało PSL i SLD ogromną przewagę nad formacjami solidarnościowymi – obie były świetnie osadzone w terenie. PSL władało kołami gospodyń wiejskich, ochotniczymi strażami pożarnymi, kółkami rolniczymi. Wszystko to żywcem przeniesione z minionego systemu stanowi do dzisiaj mocną bazę Stronnictwa. Do tego doszły setki stanowisk w nowych urzędach będących wynalazkiem wolnej Polski – KRUS, który ma oddziały terenowe rządzone niemal wyłącznie przez ludowców, czy rozmaitych agencjach działających na wsiach.
Ale to, co do niedawna wydawało się siłą Stronnictwa, dziś jest jego słabością. PSL w dużej mierze przyciąga ludzi obietnicą pracy, stanowisk czy kontraktów. Ta taktyka świetnie się sprawdza w wyborach samorządowych, gdyż mobilizuje lokalnych wyborców zainteresowanych utrzymaniem PSL przy władzy. Co innego w wypadku wyborów prezydenckich czy parlamentarnych. W nich liczy się coś więcej niż gwarancja zatrudnienia dla siebie i bliskich. Coraz silniej widać, że dla wyborców ważne są idea, tożsamość i wierność poglądom. A tego PSL ma poważny deficyt. GRY POLITYCZNE
W jeszcze gorszej sytuacji jest SLD. Partia Leszka Millera swoje struktury terenowe zbudowała na bazie dawnych rad narodowych, czyli quasi-struktur samorządowych z czasów PRL i komórek PZPR. A ta partia miała dosłownie wszędzie tzw. POP, czyli podstawowe organizacje partyjne, które gładko przekształciły się w koła Socjaldemokracji RP, prekursorki SLD. Sojusz jednak stracił tę niesamowitą przewagę nad innymi partiami, bo strukturę rozbiły walki frakcyjne.
Cały tekst przeczytać można w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", który od poniedziałku dostępny będzie w kioskach oraz salonach prasowych na terenie całego kraju.
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na AppleStore i GooglePlay
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.