Dwa miesiące temu turecki sąd podjął decyzję o powołaniu specjalnych powierników, którzy mieli zarządzać agencją Cihan. Gazeta "Zaman" również miały być zarządzana przez podmioty zewnętrzne. Od tego czasu gazeta przestała publikować krytyczne wobec rządu teksty. Zmiana charakteru gazety została skrytykowana przez związek tureckich dziennikarzy, który określił działania władz mianem cenzury.
Na początku marca tureckie media poinformowały, że do redakcji dziennika "Zaman" wdarli się funkcjonariusze policji, którzy użyli gazu łzawiącego oraz armatek wodnych. Kilka godzin wcześniej pod siedzibą redakcji gromadzili się ci, którzy chcieli wyrazić sprzeciw wobec decyzji sądu dotyczącej objęcia nadzorem dziennika powiązanego z wpływowym islamskim duchownym Fethullahem Gulenem, który uważany jest za politycznego przeciwnika prezydenta Turcji.
Decyzją tureckiego sądu zaniepokoiły się Stany Zjednoczone, bowiem w ich opinii jest to kolejny krok prezydenta Erdogana skierowany przeciw opozycji oraz niezależnym mediom. - W systemie demokratycznym nie można likwidować opinii, które są niepochlebne. Wręcz przeciwnie, trzeba dbać o różnorodność i ją eksponować - podkreślił John Kirby z Departamentu Stanu.
W Turcji zamknięto także prywatne telewizje Kanalturk i Bugun TV oraz gazety "Bugun Gazetesi" i "Millet Gazetesi".