Piątek odpowiedział na pozew Tyrmanda

Piątek odpowiedział na pozew Tyrmanda

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tomasz Piątek
Tomasz Piątek 
Tomasz Piątek, publicysta "Gazety Wyborczej” i "Miesięcznika Ewangelickiego” odpowiedział Matthew Tyrmandowi, który pozwał go za felieton o nim.

Pozew dotyczy felietonu Tomasza Piątka – "Tyrmand, syn Leopolda, człowiek Trumpa”. Według Tyrmanda, Piątek oskarżył go o to, że jest przez Trumpa opłacany. Piątek zwraca jednak uwagę na to, iż w swoim tekście nic takiego nie napisał.

Syn słynnego pisarza twierdzi też, że Piątek rzekomo zarzucał mu "przyznawanie znajomym pokątnie nagród za dobre relacje polsko-żydowskie”, a także "działanie w interesie Benjamina Netanjahu" i "spiskowanie w celu zdyskredytowania Instytutu Yad Vashem".

"Tylko jedno z ww. stwierdzeń Tyrmanda można jakoś brać pod uwagę" – odpowiada Piątek. "Napisałem, że Matthew Tyrmand nagrodę imienia swego ojca (pisarza Leopolda Tyrmanda) przyznał swojemu pracodawcy/zleceniodawcy za wkład w rozwój stosunków polsko-żydowskich. Ale nie zmyśliłem tego. Podałem informację za depeszą Polskiej Agencji Prasowej z dnia 08.04.2016. Nie widziałem, żeby PAP zdementował tę depeszę przed końcem maja (czyli przed publikacją mojego felietonu). Jeżeli Matthew Tyrmand uważa, że wspomniana informacja go krzywdzi, powinien najpierw zwrócić się do PAP”. Następnie Piątek wskazał, że nigdy nie twierdził, iż Tyrmand działa w interesie Netanjahu. "Napisałem, że KOLEGA I SZEF pana Tyrmanda w fundacji From the Depths, pan JOHNNY DANIELS, jest znajomym DONALDA TRUMPA i działa na rzecz ZBLIŻENIA między TRUMPEM a NETANJAHU” – wyjaśnił Piątek.

"Nie napisałem, że Tyrmand spiskuje w celu zdyskredytowania Instytutu Yad Vashem. Napisałem, że działania PANA DANIELSA i JEGO FUNDACJI robią wrażenie antagonistycznych względem Yad Vashem” – odparł ostatni z zarzutów Piątek.

Autor tekstu o amerykańskim publicyście komentującym polskie życie publiczne ocenił, że Matthew Tyrmand prawdopodobnie nie przeczytał felietonu, za który pozwał dziennikarza. "O ile wiem, Tyrmand prawie nie zna języka polskiego. Ale znają go jego prawnicy. Powinni byli mu wyjaśnić, że jest w błędzie" – dodał i odparł argument publicysty, jakoby pozew miał być "referendum społecznym” w kwestii wolności słowa. "W Polsce proces sądowy nie jest referendum. Jest rozstrzygany przez niezawisły sąd. A swoim »pytaniem o wolność słowa« Tyrmand próbuje wolność słowa ograniczać. Autora, który go skrytykował, pozywa do sądu. I zarzuca mu pomówienia, których nie było” – spointował Piątek. I przypomniał, że amerykańskie media również uznały Tyrmanda za człowieka Trumpa.

Źródło: Wyborcza.pl