„Oderżnąłem mu rękę, potem język”. Syryjczyk opowiada, jak został dżihadystą

„Oderżnąłem mu rękę, potem język”. Syryjczyk opowiada, jak został dżihadystą

Nim wstąpił w szeregi IS, przeszedł szkolenie z rąk pewnego Francuza i został jednym z dowódców dżihadystycznego ugrupowania Ahrar al-Sham. Następnie przyłączył się do Al-Nusry, która w tamtym czasie była sprzymierzona z Al-Kaidą w Syrii. Wspomina, że w tamtym czasie wszyscy wykpiwali IS, które jednak stopniowo stawało się coraz potężniejsze, a z czasem uczyniło Rakkę swoją nieformalną stolicą.

„Pokazywałem IS przyjazną twarz”

Khaled wspomina, że bojownicy terroryzowali mieszkańców, dopuszczając się mordów, tortur i ukrzyżowań jeńców. – Jeśli powiedziało się: „Mahomet”, zabijali za bluźnierstwo. Robienie zdjęć, używanie telefonów, za wszystko to była kara. Palenie skutkowało więzieniem. Zabijali, kradli i gwałcili – relacjonuje atmosferę panującą w Rakce. – Oskarżyliby niewinną kobietę o zdradę i ukamienowali na oczach dzieci. Ja nie zabiłbym nawet kurczaka w obecności mojego rodzeństwa – twierdził mężczyzna.

Dżihadyści przekupowali dowódców rebelii przeciwko Assadowi pieniędzmi i obietnicami stanowisk. Khaledowi zaoferowano posadę „szefa ochrony” z własnym biurem i władzą nad bojownikami. Jak twierdzi – zdawał sobie sprawę, że odmowa oznacza śmierć. – Zgodziłem się, ale za wiedzą Abu al-Abbasa, dowódcy Al-Nusry – zostałem podwójnym agentem. Pokazywałem IS przyjazną twarz, a w ukryciu porywałem i przesłuchiwałem jego członków, a potem ich zabijałem. Pierwszą osobą, którą porwałem, był Syryjczyk, dowódca obozu treningowego tzw. Państwa Islamskiego – relacjonuje Khaled. Mężczyzna przyznaje, że dla pieniędzy mordował zarówno członków Daesh, jak i na zlecenie Daesh. Dla Państwa Islamskiego przeprowadził około 16 egzekucji. Dżihadysta obawiał się jednak przez cały czas, że jego podwójna gra wkrótce wyjdzie na jaw, dlatego przy pierwszej okazji uciekł – najpierw samochodem do miasta Deir al-Zour, a potem do Turcji.

„Nie żałuję”

Pytany o to,czy żałuje swoich zbrodni, odpowiada: „Myślałem tylko o tym, by uciec i przeżyć”. Twierdzi, że czyny, których się dopuszczał, to nie zbrodnia. – Gdy widzisz kogoś, kto mierzy z broni i bije twojego ojca, zabija twojego brata albo krewnych, to nie możesz siedzieć cicho i żadna siła cię nie powstrzyma. To, co robiłem, to była obrona konieczna. Zabiłem ponad sto osób w walkach przeciwko reżimowi i Państwu Islamskiemu i nie żałuję tego. Jeden Bóg wie, że nie zabiłem nigdy cywila ani niewinnego człowieka – podsumowuje Khaled.


Wywiad z mężczyzną stanowi część dokumentu „Syria: The World's War” wyprodukowanego przez BBC.