Aleksandra Dulkiewicz dla „Wprost”: Feminizmu musiałam się nauczyć

Aleksandra Dulkiewicz dla „Wprost”: Feminizmu musiałam się nauczyć

Aleksandra Dulkiewicz
Aleksandra Dulkiewicz Źródło:Newspix.pl / Mateusz Slodkowski / Fotonews
Obawiam się, że nie spełnię oczekiwań gdańszczan. Nie jestem prezydentem Adamowiczem. Jestem sobą - w rozmowie z tygodnikiem "Wprost" opowiada Aleksandra Dulkiewicz, kandydatka na prezydenta Gdańska. W marcowych wyborach o stanowisko ubiegać się będzie osiem osób, w tym Piotr Walentynowicz i Grzegorz Braun.

Czuje pani poparcie gdańszczan?

Czuje. Dobra energia spłynęła na mnie w najtrudniejszym czasie, między morderstwem prezydenta, a pogrzebem. Gdańszczanie mogli poczuć się wspólnotą, wspierali się wzajemnie w bólu i smutku. Docierają do mnie podziękowania za organizację życia miasta w tych trudnych dniach. Przyjmuję je, ale jako przedstawiciel grupy. Sama nie zrobiłabym nic. Mamy zespół i wypracowane mechanizmy, które działają od organizacji Euro 2012. Tym razem także nie zawiodły. Również postawa gdańszczan była wzorowa. Byli zdyscyplinowani, wyrozumiali. Nie było spięć, przepychanek ani awantur. W sposób godny i wyciszony pożegnali swojego prezydenta.

Największe partie w sejmie zadeklarowały, że nie wystawią swoich kandydatów w marcowych wyborach uzupełniających. Wyraz szacunku czy kalkulacja polityczna?

Jeszcze nie wiemy, czy nikt się nie zgłosi do wyborów (wywiad został przeprowadzony przez zakończeniem procedury przyjmowania zgłoszeń od komitetów - red.). Ale decyzje ugrupowań biorę za dobrą monetę. Wybory odbyły się niedawno, gdańszczanie zdecydowali. Należy uszanować ich głos. Nie odbieram gestu parlamentarzystów osobiście. Wiem że gdańszczanie życzą sobie, aby kontynuować dzieło prezydenta Pawła Adamowicza.

Lubicie się z Jarosławem Wałęsą i Kacprem Płażyńskim, czyli przeciwnikami prezydenta Adamowicza, a w przyszłości być może również pani?

Ja rzadko kogo nie lubię, nawet jeśli się różnimy. Ludzi trzeba lubić. Z Kacprem znam się niemal od dziecka, bo nasi ojcowie się przyjaźnili i współpracowali. Jarek jest aktywnym europarlamentarzystą. Na pewno będzie pole do współpracy.

Wspierają panią środowiska pozarządowe. Czy będzie pani angażować się w ruchy na rzecz równości i wolności?

Prezydent przydzielił mi kompetencję wiceprezydenta ds. inwestycji i równego traktowania. To zostało dobrze odebrane przez środowiska działaczek i działaczy równościowych, bo nie spodziewali się, że ich przedstawiciel będzie na tak wysokim szczeblu. Oczywiście że nie porzucę dbałości o równość i tolerancję.

Ale nie jest pani feministką z krwi i kości.

Właściwie do końca nie wiem, co słowo feminizm dzisiaj znaczy. Ma tak wiele definicji i znaczeń. Ja musiałam się feminizmu nauczyć. Podczas jednego z przemówień wyznałam, zresztą zgodnie z prawdą, że ja osobiście nigdy nie byłam dyskryminowana ze względu na płeć. Zwróciły na to dziewczyny z ruchów równościowych. I dobrze, bo zrozumiałam, że fakt, że mi się dyskryminacja nie przydarzyła, nie znaczy że się nie zdarza innym. To do mnie przemówiło. A więc jestem, obserwuję, wciąż się uczę i służę pomocą.

Podobno ma pani małą wiarę we własne kompetencje.

Nie wydaje mi się. Nie jestem przesadnie skromna. Ale do przemówień publicznych muszę się przygotować.

Jaka jest pani największa zaleta?

Optymizm.

A wada?

Niektórzy biorą mnie za gadułę, ale nie wiem, czy to faktycznie przeszkoda. Obawiam się, że nie spełnię oczekiwań gdańszczan. Nie jestem prezydentem Adamowiczem. Jestem sobą.

Magdalena Adamowicz w jednym z wywiadów przyznała, że hejt na męża była tak wielki, że bali się o całą rodzinę. Zdecydowali, że córka wyjedzie za granicę, żeby nie brać w tym udziału. Pani też ma córkę. Nie boi się pani, że nie wytrzymacie fali hejtu, który być może również was dotknie?

Będę się starała chronić prywatność córki. Ale nie jestem naiwna. Wiem, że łatwo nie będzie. Kilka dni temu mieliśmy próbkę, gdy pseudo dziennikarze TVP próbowali siłą wchodzić do pokojów urzędników. Nękali przypadkowych ludzi napastliwymi uwagami. Powiem tak – tam gdzie warto się uśmiechać, będę uśmiechnięta. Ale tam gdzie będzie dziać się niegodziwość, nie będę milczeć i biernie czekać. Będę stanowczo alarmować, głośno mówić. Bo milczenie jest przyzwoleniem na sianie nienawiści. Nie możemy milczeć.

Czytaj też:
Borusewicz o TVP: Zdrowy człowiek może od niej zwariować

Więcej możesz przeczytać w 5/2019 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.