"UE wciąż szuka swej formuły i kompromisu"

"UE wciąż szuka swej formuły i kompromisu"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po 50. latach integracji europejskiej i powiększeniu z sześciu do 27 członków, Unia Europejska chce dać wyraz przywiązaniu do europejskich wartości jak wolność czy solidarność, szukając nowej politycznej formuły i trudnych kompromisów, by osiągać nowe cele.

Taki cel przyświeca obchodom 50-lecia podpisania Traktatów Rzymskich, na mocy których powstała Europejska Wspólnota Gospodarcza, poprzedniczka Unii Europejskiej.

W rocznicowych obchodach w najbliższą niedzielę w Berlinie wezmą udział przywódcy 27 państw członkowskich.

"My ludy Europy jesteśmy świadomi, że Europa jest naszym szczęściem!" - brzmi kluczowe zdanie przygotowanej z tej okazji Deklaracji Berlińskiej. Ten jubileuszowy manifest ma być sygnałem, że Unia jest zjednoczona, a kraje członkowskie pragną ożywienia procesu integracji europejskiej.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel, jeszcze przed objęciem w styczniu przez ten kraj przewodnictwa w Unii, dawała wyraz przywiązaniu do ogromnej wagi obchodów. "W tym jubileuszu mieści się ogromny ładunek symboliczny. Będziemy świętować w mieście, które było symbolem podziału Europy. Zadeklarujemy jasno nasze przywiązanie do wartości, o których warto dyskutować: co nas łączy, co czyni Europę kontynentem niepowtarzalnym" - tłumaczyła kanclerz.

O ironio, opracowanie wspólnego tekstu deklaracji okazało się zadaniem bardzo trudnym - nowym testem na zdolność Unii do kompromisu. Na kilka dni przed obchodami "27" wciąż ma kłopoty ze znalezieniem języka opisującego stojące przed nią wyzwania jak reforma instytucjonalna, socjalny wymiar Europy, czy dalsze rozszerzenie UE.

By uniknąć nieprzewidywalnych sporów na szczycie, Berlin zapowiedział w środę, że pod tekstem Deklaracji zostaną złożone tylko trzy podpisy: kanclerz Niemiec Angeli Merkel - w imieniu krajów członkowskich, przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso i przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Hansa-Gerta Poetteringa.

"To będzie wspólna Deklaracja. Merkel podpisując ją w imieniu krajów jest przekonana, że ma poparcie wszystkich dla zawartych w niej idei" - przekonywała komisarz ds. instytucjonalnych Margot Wallstroem. "Ale to nie jest typowy unijny dokument" - dodała - ale rodzaj "manifestu". Dlatego wyraziła zrozumienie, dlaczego nie będą jej podpisywali wszyscy przywódcy. Wówczas zaczęłyby się negocjacje o każde słowo i przecinek.

Główną kwestią sporną pozostaje zapis o potrzebie przeprowadzenia reform instytucjonalnych, którym ma zakończyć się Deklaracja. Dla Berlina to właśnie Deklaracja miała być impulsem do nowych negocjacji w sprawie traktatu konstytucyjnego. Na zapis mówiący o tym wprost nie zgodziły się m.in. Wielka Brytania, Czechy i Polska.

W poniedziałek Berlin zaproponował zdanie: "Musimy nieustannie odnawiać polityczną formę Europy. Z tego powodu, 50 lat po podpisaniu Traktatów Rzymskich jesteśmy zjednoczeni we wspólnym celu odnowienia do czasu wyborów do Parlamentu Europejskiego w roku 2009 podstawowych zasad, na których zbudowana jest Unia Europejska". Nie wiadomo jednak, czy zdanie pozostanie w tym kształcie.

"Myślę, że jednym z podstawowym celów, jakie stawiano podczas prac nad Deklaracją było to, by język tego dokumentu nie zawierał jakichś zwrotów charakterystycznych dla unijnego żargonu. Na razie nie możemy powiedzieć, że ten cel został osiągnięty" - powiedział w środę doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego Marek Cichocki.

Czesi, a także wielu eurodeputowanych krytykowało poufny charakter prac nad dokumentem, ubolewając, że "dyskutują nad tekstem, którego nikt poza Berlinem nie widział". Niemcy dopiero w czwartek wieczorem mają przesłać do stolic państw UE cały tekst deklaracji; dotychczas Berlin ograniczał się do wskazania jedynie głównych założeń dokumentu.

Berlin zapowiada, że deklaracja będzie "krótka, zwięzła, czytelna i zrozumiała", tak, by trafiła do zwykłych Europejczyków, składając się z części poświęconych kolejno: historii, wspólnym wartościom, wspólnym działaniom i przyszłości UE.

W pierwszej części, opisującej dotychczasowe sukcesy UE, Deklaracja mówi o pokoju i dobrobycie, związanych ze wspólnym rynkiem i wspólną walutą. To w tej części znajdzie się - zgodnie z polskim postulatem - stwierdzenie, że podział kontynentu nie zostałby przezwyciężony, gdyby narody Europy Środkowej i Wschodniej nie dążyły do wolności.

Wśród wartości mają znaleźć się: godność człowieka, wolność, solidarność i różnorodność, które są podstawą wzajemnego szacunku i tolerancji. Nie znalazł poparcia postulat, by umieścić odwołanie do chrześcijańskich korzeni Europy.

Cele UE na XXI wiek nie budzą większych kontrowersji. Chodzi np. o współpracę energetyczną i przeciwdziałanie zmianom klimatycznym, obronę przed terroryzmem, a także wspólne rozwiązanie problemu nielegalnej imigracji oraz zachowanie europejskiego modelu socjalnego.

"Tylko razem uda nam się ochronić nasz europejski model socjalny w przyszłości. Ten model łączy gospodarczy sukces i społeczną odpowiedzialność, by korzystali z niego wszyscy obywatele Unii Europejskiej" - brzmi zaproponowanie zdanie, które ma być odpowiedzią na obawy m.in. Francuzów. Odrzucając w 2005 roku w referendum unijną konstytucję, krytykowali oni zbyt "liberalny" w sensie gospodarczym charakter UE, ograniczającej się do wspólnego rynku.

ab, pap