Prywatny samolot rozbił się na Bałtyku. W katastrofie zginął zasłużony biznesmen z rodziną

Prywatny samolot rozbił się na Bałtyku. W katastrofie zginął zasłużony biznesmen z rodziną

Samolot Cessna 551
Samolot Cessna 551 Źródło:Wikimedia Commons / Mark Winterbourne
Cztery osoby zmarły w wyniku katastrofy prywatnego samolotu, który rozbił się u wybrzeży Łotwy. Media ujawniły, że maszyna należała do 72-letniego Karla-Petera Griesmanna, zasłużonego biznesmena z Kolonii.

Prywatny samolot, który wpadł do Bałtyku to zarejestrowana w Austrii Cessna 551 zbudowana w 1979 roku. Maszyna wystartowała w niedzielę 4 września o godzinie 14.57 z lotniska w Jerez de la Frontera. Samolot miał dolecieć do niemieckiej Kolonii. Tak się jednak nie stało. Niecałe 60 minut po starcie, gdy maszyna opuszczała Półwysep Iberyjski, stracono kontakt z załogą. Jak podaje „Bild”, wcześniej pilot miał poinformować o problemach z ciśnieniem w kabinie.

Tuż przed godziną 19 samolot zauważono nad niemiecką wyspą Rugia. Chwilę później pojawił się w szwedzkiej przestrzeni powietrznej, po czym zaczął tracić prędkość i wysokość. Ostatecznie maszyna rozbiła się u wybrzeży Łotwy. Nikt z pasażerów nie przeżył tragedii.

Samolot rozbił się na Bałtyku

Przyczyny katastrofy pozostają na razie nieznane. Jedna z rozważanych hipotez zakłada, że nagły spadek ciśnienia w kabinie mógł spowodować, że osoby na pokładzie zemdlały a maszyna leciała w trybie autopilota aż do wyczerpania zapasów paliwa. Ekspert lotniczy Maciej Lasek przyznał w rozmowie z „Faktem”, że na taki scenariusz wskazuje przebieg lotu.

– W takiej sytuacji maszyna leci po zaplanowanej, wpisanej do komputera samolotu trasie, aż pilot podejmie decyzję o zniżaniu do lądowania. Jeśli jednak po osiągnięciu ostatniego punktu trasy nie zostaną podjęte żadne działania, to samolot dalej leci z ostatnim wprowadzonym kursem, utrzymując prędkość i wysokość lotu tak długo, jak długo będą pracowały silniki. Zapis lotu wskazuje, że zanim doleciał do Kolonii, samolot nie był już kontrolowany przez załogę – tłumaczył.

Katastrofa samolotu na Bałtyku. Wiadomo, kim były ofiary

Z ustaleń „Diario de Sevilla” wynika, że samolot należał do 72-letniego Karla-Petera Griesmanna i to on pilotował odrzutowiec. Biznesmen był m.in. właścicielem firmy Quick Air, która zajmowała się wynajmem i czarterem prywatnych samolotów. Ponadto, kierował pracami Grupy Griesmann, która specjalizowała się w projektach budowlanych.

„Bild” dodaje, że Griesmann był niezwykle zasłużony dla Kolonii – to właśnie do niego, jako prezesa stowarzyszenia Blaue Funken należało ostatnie słowo przy organizacji słynnego kolońskiego karnawału. Cessną 551 podróżowała także jego 69-letnia żona Juliane, a także 27-letnia córka Lida z partnerem Paulem Follmerem. Na lotnisku w Kolonii na swoich krewnych czekał syn Griesmannów – George.

Czytaj też:
Migające światło, wycie silników, głowa w kolanach, krzyk stewardesy. „Przeżyłem” awaryjne lądowanie

Źródło: Diario de Sevilla, Bild, El Confidencial, Fakt