Czy warto studiować? Wiedzą tylko ci, co spróbowali
Artykuł sponsorowany

Czy warto studiować? Wiedzą tylko ci, co spróbowali

Studenci, wykład
Studenci, wykład Źródło:Fotolia / kasto
Życiowa decyzja – tak mówi się o wyborze, przed jakim staje absolwent szkoły średniej, który decyduje się kontynuować naukę. Czasami z braku innego pomysłu, w innym przypadku pod presją rodziny, młodzi ludzie rozważają czy związać się na kilka lat z uczelnią wyższą. Pięć lat wyrzeczeń może sprawić, że przed metą stracimy zapał, a wciąż zmieniający się rynek pracy odeśle nas z kwitkiem. Jest jednak szereg aspektów, których osoby pomijające ten etap kształcenia nigdy nie doświadczą.

Śledząc biografie tych, którym się udało, dochodzimy do wniosku, że studia nie są niezbędne, by osiągnąć sukces. I jest to wniosek zupełnie słuszny. Amerykański przemysłowiec Henry Ford skończył edukację na szkole podstawowej. Nie przeszkodziło mu to w założeniu funkcjonującego do dziś giganta – Ford Motor Company. Brytyjski przedsiębiorca Richard Branson wielokrotnie wyrzucany był ze szkół, a mimo to, jego zgromadzony za sprawą szeregu dobrych decyzji majątek wyceniono na blisko 5 mld dolarów. Z Henrym Fordem łączy go fakt, że też nie zdał matury. Takich przykładów można by mnożyć.

To jednak zaledwie promil spośród tych, którzy próbowali zaistnieć. Historia pisana jest przez zwycięzców. Tych, którzy ani nie ukończyli studiów ani z własną determinacją nie wdrapali się na szczyt, bezlitośnie pomija. Fakt, że nie usłyszymy o klepiących biedę samoukach, zakrzywia ogólny obraz i pozwala stwierdzić, że lepiej od razu nabywać doświadczenie niż marnować czas na uczelni.

Po pierwsze – znajomości

I oczywiście słusznym jest argument, że nie każdy musi być miliarderem czy wynalazcą. Ale czy wyżej wspomniani od początku mieli taki plan? Najpewniej nie. Znane są też przypadki osób, które studia rozpoczęły, ale ich nie ukończyły – Steve Jobs i Bill Gates. Ten drugi podczas pobytu na Harvardzie poznał swojego przyszłego wspólnika, Stevena Ballmera, którego później mianował dyrektorem generalnym Microsoftu.

Czy Gates zostałby tak znanym informatykiem, gdyby nie studia? Możliwe. Jednak postanowił dać sobie szansę. Bo uczelnie wyższe to miejsca pełne ludzi o zupełnie odmiennych zainteresowaniach, zróżnicowanych talentach, planach na przyszłość i motywacjach. Wypadkowa takich osobowości daje nieoczekiwany wynik, ale niejednokrotnie prowadzi do podnoszenia naszych kwalifikacji.

Studia bowiem to nie tylko nabywanie umiejętności, które pozwolą rozwiązywać problemy, poprawiać wydajność i minimalizować koszty. Nauka na uczelniach wyższych, takich jak Społeczna Akademia Nauk, pozwala wypracowywać zdolności do pracy w grupie, pod presją czasu, a także tolerancję konstruktywnej krytyki czy wreszcie brania odpowiedzialności za popełnione błędy i motywację do ich naprawy.

„Jesteś wypadkową pięciu osób, z którymi spędzasz najwięcej czasu”

Znany mówca Jim Rohn powiedział kiedyś: „jesteś wypadkową pięciu osób, z którymi spędzasz najwięcej czasu”. Przyglądając się własnemu otoczeniu, łatwo stwierdzić, że się nie mylił. Jeżeli zdecydujemy się zakończyć swoją edukację na szkole średniej i podejmiemy się np. pracy fizycznej, trafimy być może na osoby o zgoła innych aspiracjach życiowych niż te z uczelni wyższej (i nie ma w tym nic złego). Lecz osoby czytające ten artykuł, które wciąż nie podjęły ostatecznej decyzji, nie powinny się przejmować. Studia mogą sprawić, że plany dopiero się wyklarują.

Jednak kontakt z rówieśnikami to nie tylko kwestia towarzyska. Jak w przypadku Billa Gatesa, to także szansa na tworzenie sieci kontaktów. Te nie ograniczają się jedynie do znajomych z roku. Dobre uczelnie często decydują się na zatrudnienie wykładowców-praktyków. Osób, których wiedza wynika z lat doświadczeń w zawodzie. To najlepsze źródło informacji przy rozwiązywaniu problemów, do którego możemy się odwołać czy zwrócić nawet po ukończeniu studiów. Szanujące się jednostki dydaktyczne dysponują też zapleczem ze strony przemysłu.

Istnieje małe prawdopodobieństwo, że firma z wieloletnim doświadczeniem w branży odpowie na pytanie anonimowej osoby. Każda instytucja pilnie strzeże własności intelektualnej, natomiast współpraca pomiędzy uczelnią a przemysłem daje możliwość podejrzenia warsztatu, cennego know-how. Pozyskane w ten sposób kontakty mogą mieć przemożny wpływ na przyszłą karierę zawodową.

Rok za granicą na koszt uczelni? Tak, to możliwe

Programy kształcenia różnią się między sobą, zależnie od kraju. Jednak dzięki systemowi standaryzacji jesteśmy w stanie realizować materiał na uczelni za granicą. Jak to możliwe? Wszystko za sprawą programu Erasmus. Choć krążą o nim legendy, trudno znaleźć osobę, która wróciłaby z takiej wymiany niezadowolona. Spędzenie semestru bądź całego roku akademickiego na Zachodzie bądź w Skandynawii może brzmieć nieosiągalnie, ale za sprawą stypendialnego wsparcia uczelni, staje się możliwe.

Społeczna Akademia Nauk podpisała ponad 110 umów o współpracy międzynarodowej i z sukcesem realizuje od wielu lat wymianę studencką, naukową w ramach programu Erasmus+ oraz wymian bilateralnych. Nieocenioną rolę w tej kwestii odgrywa Dział Współpracy z Zagranicą i Projektów Międzynarodowych, którego zadaniem jest pozyskiwanie funduszy zewnętrznych na działalność edukacyjną i badania naukowe Społecznej Akademii Nauk. Pracownicy uczelni pomagają także w prowadzeniu prac naukowych, które mogą być finansowane z funduszy Unii Europejskiej.

Zanim jednak zawęzimy krąg naszych zainteresowań i weźmiemy udział w międzynarodowym projekcie, konieczne będzie zaliczenie pierwszych egzaminów. Choć większość uczelni ma własne Działy Jakości Kształcenia (DJK), których celem jest badanie poziomu zajęć dydaktycznych i pracy wykładowców, to absolwent musi liczyć się z tym, że nie każde wykłady, ćwiczenia, czy laboratoria okażą się niezbędne w przyszłej karierze. Jednak to za ich sprawą absolwenci nabywają zdolność uczenia się i przyswajania materiału w krótkim czasie. To kolejny aspekt, który osobom decydującym kształcić się na własną rękę będzie trudno nadrobić.

Zajęcia bez sensu? To tylko pozory

W toku studiów można odnieść wrażenie, że niezliczona liczba prezentacji – przygotowywanych zarówno w pojedynkę, jak i w parach – daje ograniczony efekt, a wykładowca sprawdza jedynie znajomość pakietu Office. Nic bardziej mylnego, bo nic tak jak zaprezentowanie wyników badań przed pełną aulą nie uczy opanowania. Ta praktyka przed publicznością jest o tyle bezcenna, co bezkosztowa. Wstyd za niepowodzenie to jedyne, czym ryzykujemy. Lepiej, gdy przepracujemy stresowe sytuacje w ścianach uczelni, a nie pod surowym okiem potencjalnego pracodawcy.

Jednak by w pełni docenić nabyte kompetencje miękkie (umiejętności społeczne ułatwiające współprace z ludźmi) oraz umiejętności twarde (wiedza merytoryczna, specjalistyczna), musimy zdecydować, jakie studia wybrać. Co ważne w tej kwestii, niejednokrotnie kierunek nie musi determinować wykonywanego później zawodu.

Przykładowo, studia medyczne są na tyle wymagające, że nieraz ciężko wyobrazić sobie absolwenta, który zawodowo trudni się inną dziedziną, a w samym polskim parlamencie mamy kilku polityków-lekarzy.

Na te zawody czeka rynek pracy

Jednak szkoła wyższa to nie tylko te typowe kierunki studiów. Dobrą strategią jest wybranie programu dającego kompetencje, jakich od absolwenta wymaga rynek. Studia dają możliwość wyuczenia się konkretnego zawodu, np. fizjoterapeuty, kosmetologa, optyka czy optometrysty. Ostateczną decyzję pomagają podjąć dni otwarte organizowane przez poszczególne wydziały, starające pokazać się od jak najlepszej strony, by przyciągnąć do siebie młodych.

Kierunki studiów w dużej mierze różnią się opracowywanym materiałem. Wszystkie w mniejszym bądź większym stopniu uczą się uczyć (bo to prawdziwa sztuka, a przekona się o tym każdy student w czasie pierwszej sesji egzaminacyjnej) – pozwalają łączyć fakty; dają wiedzę, gdzie szukać informacji.

Kształtowanie kariery zawodowej na własną rękę wymaga niezwykle silnej determinacji. Nawet dobra uczelnia nie wykona tej pracy za nas, ale jest w stanie skierować do odpowiedniego specjalisty. Jednym z takich miejsc jest Akademickie Biuro Karier, którego misją jest wspieranie studentów oraz absolwentów Społecznej Akademii Nauk w świadomym i efektywnym projektowaniu ścieżek karier.

Obawy przed wyzwaniami rynku pracy? Dzięki uczelni nie jesteś sam

Dzięki ekspertom nie jesteśmy skazani na siebie. ABK oferuje kursy, warsztaty, pomoc w poszukiwaniu stażów i praktyk. Przyszły pracodawca może wziąć pod uwagę takie ponadprogramowe formy aktywności przy rozpatrywaniu naszej kandydatury. Jeżeli wciąż masz wątpliwości, gdzie skierować swoje pierwsze kroki, możesz zwrócić się do doradcy zawodowego.

Skoro poruszyliśmy już temat samodzielności, należy wspomnieć, że nic tak jej nie uczy jak studiowanie. Dlatego warto rzucić się na głęboką wodę i zdecydować na przeprowadzkę. Pięć lat w nowym mieście i znajomości z akademika pozostaną w naszej pamięci na długo. Osoby decydujące się na studia na Społecznej Akademii Nauk mają do wyboru Łódź, Bełchatów, Ostrów Wielkopolski, Zduńską Wolę, Warszawę, Garwolin, Szczecinek, Kielce, Świdnicę, a nawet… Londyn.

Kolejnym aspektem, gdzie w grę wchodzi kwestia odpowiedniego towarzystwa, są koła naukowe. Zrzeszają one studentów i pomagają im rozwijać swoje zainteresowania. Znane są przypadki, że znajomości z koła naukowego stawały się zalążkiem firm otwieranych przez absolwentów. Studenci SAN mogą uczestniczyć w spotkaniach Koła Naukowego Marketingu i Turystyki, Zarządzania z ludzką twarzą czy też Psychologicznego Klubu Filmowego Studentów.

Studiowanie nie jest dla każdego. I bardzo dobrze, bo w zróżnicowanym świecie potrzeba ludzi na każdym poziomie wykształcenia. Historia daje jednak wiele przykładów, że sukces odnieśli ci, którzy dali sobie szansę. Cel, jakim jest uzyskanie dyplomu, nie gwarantuje zatrudnienia. To, co skutecznie przybliża do znalezienia satysfakcjonującej pracy to droga do jego otrzymania. Może wydawać się długa i kręta, lecz zgromadzone dzięki niej doświadczenie jest bezcenne.

Źródło: Wprost