"Rząd nie poda się do dymisji"

"Rząd nie poda się do dymisji"

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Z. Furman/Wprost 
Według sekretarza generalnego PiS Joachima Brudzińskiego, gdyby nie doszło do samorozwiązania Sejmu, rząd Jarosława Kaczyńskiego nie poda się do dymisji. Wariant dymisji był rozważany, jako alternatywna droga doprowadzenia do przedterminowych wyborów, gdyby 7 września zabrakło w Sejmie głosów do samorozwiązania.

Brudziński, pytany w środę w Radiu ZET, czy jeśli nie dojdzie do samorozwiązania Sejmu, to rząd poda się do dymisji odpowiedział: "A dlaczego mamy wpisywać się w scenariusz Giertycha, tak jak wpisują się politycy Platformy?".

"Na pewno rząd Jarosława Kaczyńskiego do dymisji się nie poda. Niech wtedy Roman Giertych wspólnie z Donaldem Tuskiem, Wojciechem Olejniczakiem i Andrzejem Lepperem składają (konstruktywne) wotum nieufności, przedstawią swoją alternatywę" - dodał poseł PiS.

Z kolei wicepremier Przemysław Gosiewski pytany o to samo w radiowych "Sygnałach Dnia" podkreślił, że jeśli nie będzie samorozwiązania Sejmu, to ci, którzy głosowaliby przeciw skróceniu kadencji "muszą mieć odpowiedź jak zbudować większość".

"Ten, kto dobrze życzy Polsce, w sytuacji gdy nie podejmuje decyzji o samorozwiązaniu, musi mieć patent na zbudowanie większości" - zaznaczył wicepremier.

W Sejmie znajdują się trzy wnioski o samoorozwiązanie izby złożone przez PO, SLD i PiS. Politycy PO i PiS zapewniają, że ich partie zagłosują za samorozwiązaniem Sejmu.

Natomiast przedstawiciele Sojuszu, mówią że nie wycofują swego wniosku, ale jednocześnie domagają się powołania jeszcze w obecnym Sejmie komisji śledczych m.in. ds. śmierci Barbary Blidy. Dlatego nie wiadomo wciąż jak zachowa się SLD, jeśli 7 września głosowane będą wnioski o samorozwiązanie. Do samorozwiązania potrzebnych jest 307 głosów.

W Sejmie jest także wniosek LPR i Samoobrony o konstruktywne wotum nieufności dla obecnego rządu; LiS jako kandydata na nowego premiera wysuwa b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.

Według dotychczasowego scenariusza wydarzeń, który wynikał z wypowiedzi polityków PiS i PO, 7 września miał być przegłosowany w Sejmie wniosek o samoorozwiązanie izby, a w ślad za tym w końcu października miałyby odbyć się przyspieszone wybory.

Gdyby w Sejmie zabrakło głosów do samorozwiązania, rozważano zastosowanie konstytucyjnej procedury trzech kroków, rozpoczynającej się dymisją rządu.

We wtorek premier Jarosław Kaczyński zapowiedział jednak, że poda rząd do dymisji tylko wtedy, jeśli będzie pewny, że doprowadzi to do wyborów.

W drugim kroku konstytucyjnym, kandydata na premiera wskazuje Sejm. Teoretycznie istnieje więc taka możliwość, że w tym kroku opozycja mogłaby się porozumieć, wysunąć kandydata na premiera i powołać rząd. Tym samym, bez przedterminowych wyborów, mogłoby dojść do zmiany władzy.

W obecnej sytuacji, jeśli nie doszłoby do samorozwiązania Sejmu, a rząd nie podał się do dymisji, to funkcjonowałby gabinet mniejszościowy nie mający większości parlamentarnej.

Wtedy sposobem na zmianę władzy byłoby konstruktywne wotum nieufności - czyli wotum nieufności dla rządu połączone z wysunięciem kandydata na nowego premiera, który ma poparcie większości parlamentarnej.

ab, pap