"Listy LiD wyrazem zwrotu i przełomu"

"Listy LiD wyrazem zwrotu i przełomu"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef SLD Wojciech Olejniczak poinformował po posiedzeniu Rady Krajowej, że listy wyborcze koalicji Lewica i Demokraci mają być "wyrazem zwrotu i przełomu" - ma tam się znaleźć wielu ludzi młodych, kobiet, a także działaczy dawnej opozycji demokratycznej. Sobotnie posiedzenie Rady zdominowała jednak sprawa rezygnacji z członkostwa w Sojuszu jej dwóch byłych liderów: Leszka Millera i Marka Dyducha.

"Chciałbym wyrazić bardzo wielką radość z faktu, że na listach wyborczych Lewicy i Demokratów będzie tak bardzo wiele osób młodych i bardzo dużo kobiet (...) To jest odpowiedź na to, co proponuje PiS i Platforma Obywatelska" - powiedział Olejniczak.

"Idzie młodość, idą zmiany, idzie profesjonalizm i to jest największa szansa koalicji Lewicy i Demokratów" - podkreślił.

Szef SLD wystąpił na sobotniej konferencji prasowej w towarzystwie liderów młodzieżówki Sojuszu - Federacji Młodych Socjaldemokratów - Grzegorza Pietruczuka i Konrada Gołoty, a także kandydatów, których na listy LiD rekomendował FMS.

Jednym z nich ma być proponowany na miejsce pierwsze w Poznaniu Tomasz Lewandowski (wygrał rywalizację o "jedynkę" z b. minister edukacji Krystyną Łybacką). Olejniczak przedstawił go jako "młodego, profesjonalnego" polityka, który "zrobi wiele dla ludzi ze swojego regionu". Przeciwstawił mu liderkę listy PiS w tym mieście - wicepremier, minister finansów Zytę Gilowską, która - jak ocenił - kandyduje "tylko po to, by się kłócić i dzielić poznaniaków".

Olejniczak skrytykował przy tym prasę za niezbyt - jego zadaniem -  przychylne publikacje na temat LiD i Sojuszu.

Sobotnie posiedzenie Rady Krajowej zdominowała jednak sprawa obecności na liście LiD byłego premiera Leszka Millera. Millerowi zależało na starcie w najbliższych, przedterminowych wyborach, jednak - jak poinformował Olejniczak - zarząd SLD podjął decyzję, że b. premier nie wystartuje z listy LiD, mimo że jego kandydaturę poparły struktury partyjne w Łodzi.

Miller w proteście przeciwko ignorowaniu tej decyzji zrezygnował w sobotę z członkostwa w Sojuszu. Przyznał, że była to dla niego dramatyczna decyzja; nie chciał mówić co dalej z jego polityczną karierą.

Olejniczak uważa, że decyzję o odejściu z SLD Miller podjął już dawno. Jego zdaniem, b. premier postanowił odejść z Sojuszu, ponieważ "był w kontrze" m.in. do projektu Lewicy i Demokratów.

"Leszek Miller nie dał też wielkiej szansy przez te dwa lata żeby mu pomóc, bo był w kontrze wobec wielu przedsięwzięć, w tym koalicji Lewicy i Demokratów. Jak się z tym nie zgadzał, postanowił wystąpić z SLD" - ocenił Olejniczak.

Dodał, że to nie on sam zdecydował o tym, że Miller nie będzie startował z listy LiD w Łodzi, ale "cały zarząd SLD". "Mną nie kierują żadne personalne złości ani chęć odwetu" - zapewnił Olejniczak. Jak podkreślił, decyzja ta została podjęta "dla dobra SLD i samego Millera".

W sobotę szeregi Sojuszu postanowił opuścić też jego były sekretarz generalny Marek Dyduch. On również liczył na miejsce na liście LiD, w okręgu dolnośląskim. Jak ocenił, został pozbawiony możliwości startu w wyborach z listy LiD "w sposób haniebny". Dyduch ma do swych partyjnych kolegów pretensje o to, że Rada Krajowa głosowała nad całością list kandydatów Sojuszu, a nie nad każdym z nich z osobna.

"Było to swoiste chachmęcenie listami wyborczymi i źle, niedemokratycznie przeprowadzone wybory" - powiedział Duduch w sobotę dziennikarzom.

B. sekretarz generalny Sojuszu podkreślił, że nie ma żalu do całego SLD, ale do jej szefa. "Życzę moim kolegom - tym, którzy faktycznie są w Sojuszu Lewicy Demokratycznej, żeby dobrze funkcjonowali, bo to jest dobra partia, ale pod przewodnictwem Wojciecha Olejniczaka to zdaje się jest partia, która zmierza do sojuszu lewicy sekciarskiej" - powiedział.

Dodał, że "to sekta tak działa, żeby w ten sposób eliminować ludzi". "Prawdopodobnie o to chodzi, żeby wyeliminować wszystkich konkurentów, którzy mają inne zdanie, którzy mogą w sposób inny kreować ludzi i prezentować swoje zdanie" - uważa Dyduch.

Polityk ten był znany ze swoich bardzo lewicowych poglądów. W Sojuszu kierował Platformą Socjalistyczną. Do dyskusji w jej ramach często zapraszał działaczy Polskiej Partii Pracy, Stowarzyszenia Odrodzenia Gospodarczego im. Edwarda Gierka i Samoobrony.

W sobotę zapewnił jednak, że popiera centrolewicową koncepcję LiD. "Ja popieram koalicję LiD; uważam jedynie, że jest za wąsko skonstruowana" - zaznaczył. Ocenił, że SLD staje się w LiD "przedmiotem, a nie podmiotem". Pytany, czy ktoś jeszcze może wystąpić z Sojuszu, powiedział, że on sam nie będzie nikogo do tego namawiał.

Dyduch poinformował też, że nie planuje startu w nadchodzących wyborach z żadnej innej listy.

Sprawa startu Millera i Dyducha to nie jedyne kwestie sporne podczas sobotniego posiedzenia Rady Krajowej Sojuszu. W Krakowie toczy się spór o miejsce drugie listy LiD, między szefem małopolskich struktur SLD Kazimierzem Chrzanowskim a sekretarzem generalnym SdPl Wojciechem Filemonowiczem. Rada w sobotę udzieliła Chrzanowskiemu rekomendacji na krakowską "dwójkę".

Poparcia władz Sojuszu nie otrzymał natomiast szef śląskiego Sojuszu Zbyszek Zaborowski, który ubiegał się o pierwsze miejsce w Katowicach. Kierownictwo partii zdecydowało, że liderem listy w tym mieście będzie Andrzej Celiński z SdPl.

Spornym okręgiem jest też Elbląg. Tam o "jedynkę" rywalizowali Witold Gintowt-Dziewałtowski i Władysław Mańkut. Ostatecznie to Mańkut otrzymał rekomendację, by otwierać elbląską listę LiD.

Listy LiD ma ostatecznie zatwierdzić w przyszłym tygodniu kierownictwo koalicji.

ab, pap