Spowiedź Daukszewicza: Próbowano mnie wplątać w politykę. Miałem zostać wiceministrem

Spowiedź Daukszewicza: Próbowano mnie wplątać w politykę. Miałem zostać wiceministrem

Krzysztof Daukszewicz
Krzysztof Daukszewicz Źródło:Szymon Szcześniak
Nawet nie chciałem wiedzieć, jaka to była propozycja, ponieważ do polityki i do rządzenia ludźmi się nie nadaję. Mam za miękką skórę na d...e. Współczuję tym, którzy mają dużą wrażliwość, a idą do polityki, bo w pewnym sensie muszą z tej wrażliwości rezygnować na rzecz jakichś partyjnych interesów – stwierdził w podcaście „Wprost Przeciwnie” Krzysztof Daukszewicz. Satyryk, autor tekstów i kabareciarz opowiedział też o tym, czy po „Jacoń-gate” ma żal do TVN, dlaczego jest na czarnej liście u Niny Terentiew, a ze stacji telewizyjnych, w których nie jest spalony, zostały mu już tylko Trwam i Republika. Mówił też o nocnych telefonach od kardynała Macharskiego, relacjach z Janem Pietrzakiem i o tym, czy mariaż z Wiejską wyszedł Pawłowi Kukizowi na dobre.

Słuchanie podcastu i czytanie całości treści w dniu premiery nowego odcinka dostępne jest jedynie dla stałych Czytelników „WPROST PREMIUM”.

Zapraszamy do słuchania w ramach promocji:

Spowiedź Daukszewicza: Próbowano mnie wplątać w politykę. Miałem zostać wiceministrem

Podcast Wprost Przeciwnie powstaje w Studiu Plac.

Całej rozmowy z Krzysztofem Daukszewiczem w podcaście Wprost Przeciwnie, który powstaje w Studiu Plac, można wysłuchać tutaj:

Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Na pytanie, dlaczego nie wytrzymałby pan na obczyźnie, w książce „Sposób na przetrwanie”, którą napisał pan z żoną, Violettą Ozminkowski, odpowiada pan tak: „Nic na to nie poradzę, że żyję tym, co się w Polsce dzieje”. I dalej w napięciu włącza pan rano telewizję czy odpala serwisy informacyjne?

Krzysztof Daukszewicz: W tej chwili szczerze mówiąc coraz mniej, szukam krótkich informacji. Nie lubię komentarzy politycznych, bo ja wiem, że w tych komentarzach mnie ciągle oszukują. A ja już jestem na tyle wytrawnym znawcą polityki, że widzę, kto kłamie.

W związku z tym, na wszelki wypadek, żeby się nie denerwować od rana, nastawiam muzykę poważną albo puszczam sobie country w zależności od nastroju.

Jak pan sam siebie by dzisiaj określił? Pan jest „osobowością telewizyjną” na emeryturze, czy osobowością telewizyjną „in spe”?

Moja przygoda najpierw skończyła się z telewizją zwaną w tej chwili narodową, kiedyś publiczną. Później pożegnałem się z Polsatem, ponieważ byłem na wojnie z Niną Terentiew, ale długo, by opowiadać...

Mamy czas. To znaczy ogranicza pana bilet parkingowy, to wiem, ale poza tym mamy czas.

Kiedyś Nina Terentiew była szefową TVP2. Robiłem wtedy taki program „Na tronie u pana Krzysia” i mieliśmy podpisać umowę na trzeci sezon. I miałem rozmowę z zastępczynią pani Niny, która powiedziała: „Panie Krzysiu, mamy taką prośbę, żeby pan trochę zszedł ze swojego poziomu w tym nowym sezonie, ponieważ widownia jest mniej wymagająca. Żeby było więcej prostych dowcipów”. I ja wtedy powiedziałem:

„Od prostych dowcipów, macie prostych artystów”.

I pożegnałem się wtedy z telewizją publiczną. Później pani Nina przeniosła się do Polsatu.

W Polsacie zrobiłem taki numer…

Źródło: Wprost