Rosja płaci europosłom za szerzenie propagandy? W Belgii ruszyło śledztwo

Rosja płaci europosłom za szerzenie propagandy? W Belgii ruszyło śledztwo

Parlament Europejski
Parlament Europejski Źródło:Shutterstock / Hadrian
Rosja miała płacić członkom Parlamentu Europejskiego za szerzenie prokremlowskiej propagandy. O ingerencjach putinowskich służb poinformował premier Belgii Alexander de Croo.

Ze śledztwa belgijskiego wywiadu wynika, że Moskwa cały czas szuka sposobów na podkopanie unijnego wsparcia dla Ukrainy. Potwierdzono istnienie prorosyjskich siatek wpływu, operujących w kilku europejskich krajach.

Belgia wszczyna śledztwo ws. rosyjskich wpływów w PE

Według śledczych cele i sposoby działania Moskwy są oczywiste. Chodzi o pomoc prorosyjskim politykom w zbliżających się eurowyborach. Kandydaci na deputowanych do Parlamentu Europejskiego, którzy będą wzmacniać narrację Kremla, mają być wszelkimi sposobami promowani w kampanii wyborczej.

Działania administracji Putina zostały ujawnione w związku z operacją czeskich służb specjalnych, które natrafiły na rosyjskich propagandystów w Pradze. W siatkę sięgającą sześciu krajów zaangażowany był ukraiński polityk Wiktor Medwedczuk.

Aresztowano go w Ukrainie w kwietniu 2022 roku pod zarzutem zdrady i wysłano do Moskwy w ramach wymiany jeńców wojennych.
Rosyjską propagandę sączono w Europie przy pomocy portalu Voice of Europe. Miał on też brać udział w finansowaniu kandydatów do Europarlamentu, przede wszystkim tych ze skrajnie prawicowych partii. Mowa o politykach z Niemiec, Francji, Polski, Belgii, Holandii i Węgier, którzy otrzymywali pieniądze podczas spotkań w Pradze lub w formie kryptowalut.

Kolejne śledztwo w głośnej sprawie korupcyjnej

Premier Belgii przypomniał, że czeskie śledztwo wykazało, iż Moskwa kontaktowała się z członkami Europarlamentu i płaciła im za forsowanie tam swojej agendy, osłabiając tym samym wsparcie Europy dla Ukrainy. Politico po analizie 50 nagrań na portalu Voice of Europe naliczył 16 członków PE, którzy wypowiadali się z antyukraińskich lub prorosyjskich pozycji. Wszyscy należeli do skrajnie prawicowych ugrupowań.

– To wojna cywilizacji i mam nadzieję, że cywilizacja ukraińska przegra – mówił w jednym z takich wywiadów holenderski polityk Marcel de Graaf. Niemiec Maximilian Krah postulował z kolei, by z Ukrainy uczynić zdemilitaryzowaną strefę buforową. Politico skontaktowało się z 13 europosłami uwikłanymi w skandal. Wszyscy zaprzeczyli, by Rosja choćby proponowała im pieniądze.

Czytaj też:
Rządowe napięcia w koalicji. „Tusk prowadzi kanibalistyczną politykę, żeby nikt mu nie podskakiwał”
Czytaj też:
Jarosław Kaczyński dopiero na drugim miejscu w sondażu. Prezes PiS ma o czym myśleć

Opracował:
Źródło: The Moscow Times