We wtorek 8 lipca rząd ma się zająć projektem dotyczącym tzw. czerwcowych emerytur z lat 2009-2019. W przypadku osób, które zdecydowały się przejść na emeryturę właśnie w tym miesiącu, świadczenia były mniejsze o kilkaset złotych.
Już dwa lata temu Trybunał Konstytucyjny uznał te przepisy za niezgodne z ustawą zasadniczą. Gabinet Donalda Tuska postanowił rozwiązać problem i ponownie przeliczyć świadczenia osób, które złożyły w wnioski emerytalne w czerwcu.
Zgrzyt w koalicji. Chodzi o „czerwcowych emerytów”
Jak się jednak okazuje, wśród ministrów nie ma zgody odnośnie wyrównania wypłat dla emerytur. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zaproponowała, aby przepisy w tej sprawie weszły w życie 1 stycznia 2026 roku. Następnie ZUS miałby ponownie dokonać przeliczenia emerytur, co pozwoliłoby na wypłatę świadczeń na nowych warunkach od kwietnia 2026 roku.
MRPiPS domaga się, aby wyrównania były naliczane od 1 lipca 2025 roku. Data ta nie jest przypadkowa. Początkowo zakładano, że to właśnie od lipca ZUS będzie przeliczał czerwcowe emerytury, jednak ostatecznie nie zdecydowano się na taki krok z uwagi na fakt, że fundusz mógłby nie zdążyć z wyliczeniami.
MF nie zgadza się na pomysł Dziemianowicz-Bąk
Zupełnie inaczej wygląda stanowisko Ministerstwa Finansów. W piśmie, pod którym podpisał się wiceszef resortu Jurand Drop podkreślono, że MF sprzeciwia się zwiększeniu kosztów wynikających z projektu o dodatkowe ok. 140 mln zł, czyli wyrównania nowoprzeliczonych emerytur za okres od 1 lipca do 31 grudnia 2025 roku.
Jeśli to ministerstwo Andrzeja Domańskiego byłoby górą w tym sporze, dla blisko 100 tysięcy seniorów oznaczałoby to straty finansowe. Przeciętnie każdy emeryt straciłby około 1400 złotych, ponieważ tyle ma wynieść przeciętna kwota wyrównania.
