"Decyzje w UE zapadają między Paryżem a Berlinem"

"Decyzje w UE zapadają między Paryżem a Berlinem"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Decyzje w Unii Europejskiej zapadają między Paryżem a Berlinem, pokazała to po raz kolejny sprawa gruzińska - powiedział prezydent Lech Kaczyński w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".

L. Kaczyński opowiada m.in. o przebiegu swej rozmowy z prezydentem Francji Nikolasem Sarkozy'm w Tbilisi: "Cześć, cześć. Sarkozy powiedział: mów tak. Na co  ja odpowiedziałem: nie, to ty mów nie. Oczywiście chodziło mi o to, że w planie uzgodnionym przez Sarkozy'ego nie było zapewnienia integralności terytorialnej Gruzji".

Na pytanie, czy jest rozczarowany postawą Unii, prezydent odpowiedział, że  "po raz kolejny okazało się, że tak naprawdę decyzje w tej organizacji zapadają pomiędzy Berlinem a Paryżem". "Sarkozy ustalił stanowisko z kanclerz Angelą Merkel, której głos okazał się decydujący" - dodał.

"Mówienie, że Unia ma mieć wspólną politykę wobec Rosji, jest śmieszne. Bo  niby jaka to ma być polityka? Uległa? Jeżeli ja prowadzę na forum Unii jakąś akcję, jeżeli się narażam różnym ludziom, to właśnie po to, żeby skończyć z  sytuacją, w której najważniejsze decyzje podejmują Francuzi i Niemcy. Bez konsultacji z najbardziej zainteresowanymi krajami" - ocenił prezydent.

L.Kaczyński stwierdził też, że w Polsce bardzo silne jest lobby, które o  relacjach z Rosją myśli według zasady "nie drażnijmy niedźwiedzia".

"Historia Polski to dwie tradycje. Tradycja walki o suwerenność i tradycja uległości. Od 300 lat. Dzisiaj ten podział biegnie między tymi, którzy uważają, że Polska powinna być pragmatyczna, a tymi, którzy chcą walczyć o to, żeby Polska miała podmiotowe miejsce w Unii i o nasze interesy związane z tym, że  jesteśmy na wschodzie Unii Europejskiej" - powiedział prezydent.

"Oskarża pan obecną ekipę rządową o uległość wobec Moskwy i Berlina?" -  pytali dziennikarze "Rz".

"Nie oskarżam, mówię o faktach" - odparł L.Kaczyński.

Prezydent zarzucił obecnej ekipie rządzącej, że "nie potrafi dziś powiedzieć, jakie są priorytety polskiej polityki zagranicznej, jak rozumiane są kwestie bezpieczeństwa Polski w wymiarze militarnym i gospodarczym, w tym energetycznym, jak widzi nasz status określony poprzez relacje w Unii, wobec Rosji i USA, jak chce budować pozycję Polski w Europie i świecie".

"Poprzedni rząd miał w tej sprawie jasną koncepcję. Można się było z nią nie  zgadzać, ale była. Dziś trudno powiedzieć, o co chodzi" - ocenił L.Kaczyński.

Prezydent skrytykował też szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego, mówiąc, że widzi niedobre skutki jego polityki w stosunkach z Litwą, Łotwą, Estonią, Azerbejdżanem, Gruzją i Czechami. "Pozytywne natomiast dostrzec trudno, choć będę się bardzo cieszył, jeśli o czymś dobrym się dowiem" - dodał.

L.Kaczyński ocenił też, że dobrze się stało, iż były już obecnie wiceminister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski udzielił wywiadu "Newsweekowi", w  którym opowiadał o kulisach rozmów na temat tarczy antyrakietowej.

"W interesie Polski urzędnik może to zrobić. A to było w interesie Polski. Społeczeństwo w całości, a już szczególnie te grupy, które mają wpływ na życie publiczne, a więc na przykład dziennikarze, powinni dobrze widzieć naszą rzeczywistość, mocno dziś przesłanianą przez bardzo sprawny PR rządu wspierany przez sympatie, bardzo mocne sympatie dużej części mediów. Wywiad Waszczykowskiego to takie przybliżenie rzeczywistości. Można powiedzieć, że jej oświetlenie. I to jest ważne. Na nic innego wobec tej sytuacji politycznej nie  ma szans, ale to i tak bardzo dużo" - mówił prezydent.

ND, PAP