Koniec amerykańskiej dominacji

Koniec amerykańskiej dominacji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ameryka traci swoją dominującą pozycję w światowej gospodarce, pisze "Der Spiegel". To koniec arogancji, podkreśla autor komentarza.
„Kryzys bankowy postawił do góry nogami wiodąca rolą Ameryki zarówno na rynkach finansowych, jak i w globalnej polityce. Uprzemysłowione kraje pogrążają się w recesji, era turbo-kapitalizmu ma się ku końcowi, podobnie jak armia Stanów Zjednoczonych. Jednak nie czas na triumf", pisze gazeta.

„George W. Bush postarzał się. (…) Niewiele zostało z jego waleczności i entuzjazmu dla tężyzny fizycznej. Podczas wystąpienia w Zgromadzeniu Narodowym ONZ nawet jego włosy były potargane, a niebieski garnitur wypchany w ramionach. Mówił o terroryzmie i nie zauważył nawet, że delegaci siedzący w pierwszych rzędach uśmiechali się pod nosem i szeptali między sobą" – opisuje amerykańskiego przywódcę „Der Spiegel". Na Zgromadzeniu Bush jako jedyny mówił nadal o terrorze zamiast o tym, co jest na ustach całego świata, czyli o globalnym kryzysie finansowym.
Jeden z niemieckich dyplomatów podsumował to tak: „Absurd, absurd, absurd". Nie można tego inaczej nazwać: Bush stał się pośmiewiskiem w kuluarach siedziby ONZ. Prezydent zawsze miał tam wielu wrogów, jednak drwina to coś nowego. Oznacza bowiem brak szacunku, pisze „Der Spiegel".

Dziennik zaznacza, że nawet najwierniejsi sprzymierzeńcy dystansują się od Ameryki. Nawet Angela Merkel, która zawsze stała po stronie Stanów Zjednoczonych, tym razem powstrzymała się od okazywania wyrazów lojalności i przyjaźni. W ONZ mówiła o konsekwencjach obecnego kryzysu i nie kryła, kogo uważa za winowajcę. „Rząd niemiecki już wcześniej wskazywał na istnienie problemów", powiedziała kanclerz, której propozycje narzucenia ściślejszej międzynarodowej kontroli rynkom spotkały się ze sprzeciwem Ameryki. Merkel nigdy wcześniej publicznie nie skrytykowała Stanów Zjednoczonych tak ostro i bezpardonowo, pisze gazeta.

Jednak okazywanie radości z niepowodzenia Stanów Zjednoczonych i upadku supermocarstwa jest nie na miejscu. Ryzyko, że Ameryka, idąc na dno, pociągnie za sobą resztę świata, jest zbyt duże, podkreśla „Der Spiegel".