Tymoszenko nie wydzieliła pieniędzy na wybory

Tymoszenko nie wydzieliła pieniędzy na wybory

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wbrew dekretowi prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki rząd Julii Tymoszenko nie wydzielił pieniędzy na przedterminowe wybory parlamentarne. Tymczasem Wiktor Juszczenko zlikwidował okręgowy sąd administracyjny w Kijowie.

Do godz. 17.00 (16.00 czasu polskiego) miały trafić do Centralnej Komisji Wyborczej. Takie zarządzenie wydał Juszczenko, opierając się na decyzji podległej mu Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. W poniedziałek postanowiła ona, że rząd sfinansuje wybory z rezerwy budżetowej.

Premier Tymoszenko, jako przeciwniczka drugich w ciągu roku przedterminowych wyborów parlamentarnych, nawet nie zebrała w tej sprawie swoich ministrów.

"Nie możemy tego zrobić, bo rezerwa budżetowa może być wykorzystywana jedynie na zwalczanie następstw klęsk żywiołowych. Bez wątpienia ktoś chce, by wybory stały się dla Ukrainy klęską, ale rząd nie będzie łamał prawa" - wyjaśnił wicepremier Ołeksandr Turczynow.

Sprawa wyborów była także w poniedziałek przedmiotem przepychanek między obozem Juszczenki i Tymoszenko w sądach.

Deputowani Bloku Julii Tymoszenko (BJuT) cały dzień dyżurowali w siedzibie kijowskiego sądu apelacyjnego, który późnym popołudniem zaczął rozpatrywać protest kancelarii prezydenckiej wobec wcześniejszego orzeczenia okręgowego sądu administracyjnego, zakazującego wyborów.

Kancelaria Juszczenki oświadczyła, że BJuT wywiera w ten sposób nacisk na sędziów. Stronnicy Tymoszenko zażądali wtedy przeszukania osób przebywających w sądzie, gdyż ich zdaniem niektóre z nich miały przy sobie broń. Pistoletów nie znaleziono, jednak posiedzenie na jakiś czas przerwano.

"Wykorzystując immunitet poselski, deputowani BJuT-u działają wbrew prawu w celu przeciągnięcia procesu" - powiedział przedstawiciel prezydenta w sądzie Rusłan Kyryluk.

Chaos polityczny na Ukrainie trwa od czwartku, kiedy Juszczenko ogłosił rozwiązanie parlamentu. Zgodnie z jego dekretem wcześniejsze wybory powinny odbyć się 7 grudnia.

Premier Tymoszenko utrzymuje, że wyborów nie będzie.

Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko zlikwidował okręgowy sąd administracyjny w Kijowie. Dekret w tej sprawie opublikowała wieczorem kancelaria prezydencka.

W ubiegły piątek sąd ten wydał orzeczenie, którym unieważnił czwartkowy dekret Juszczenki o rozwiązaniu parlamentu i wcześniejszych wyborach. Obóz prezydencki oświadczył wówczas, że sąd działał na zamówienie polityczne Bloku premier Julii Tymoszenko (BJuT).

Szefowa rządu od kilku dni powtarza, że przedterminowych wyborów nie będzie.

W sobotę, gdy na Ukrainie miała wystartować kampania wyborcza, Centralna Komisja Wyborcza ogłosiła, że wstrzymuje przygotowania do wyborów. Choć kancelaria Juszczenki odpowiedziała, że prawo do anulowania dekretu szefa państwa ma wyłącznie Sąd Konstytucyjny, zaskarżyła decyzję sądu administracyjnego w sądzie apelacyjnym.

Sędziowie przystąpili do tej sprawy w poniedziałek po południu, jednak ze względu na wybiegi stosowane przez obecnych w sądzie deputowanych BJuT jej rozpatrywanie przesunięto na wtorek.

W poniedziałek doszło także do sporu o finansowanie wyborów. Nie ma na nie pieniędzy, gdyż deputowani Tymoszenko, blokując w ubiegłym tygodniu obrady parlamentu, nie dopuścili do uchwalenia odpowiednich zmian w budżecie.

Juszczenko zaangażował więc podległą mu Radę Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Ta postanowiła, że rząd ma sfinansować wybory z rezerwy budżetowej, a prezydent potwierdził tę uchwałę specjalnym dekretem. Tymoszenko po raz kolejny go zignorowała.

Ukraińscy komentatorzy utrzymują, że Juszczenko rozwiązał parlament, chcąc usunąć Tymoszenko ze stanowiska premiera. Pani premier pragnie ze swej strony utrzymać władzę i dlatego na wybory się nie godzi.

Zdaniem znawców ukraińskiej sceny politycznej obecne wydarzenia są początkiem kampanii przed wyborami prezydenckimi za półtora roku.

Juszczenko uważa, że Tymoszenko będzie wówczas jego główną rywalką.

pap, keb