Krótka, zwycięska wojenka

Krótka, zwycięska wojenka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Cud nie nastąpił. Jedna z najbardziej emocjonujących kampanii wszech czasów finał miała zdecydowanie zwyczajny. Wieczór wyborczy przebiegał pod dyktando Baracka Obamy, który nie dał szans McCainowi w większości stanów, o które toczyła się walka.
Słynny efekt Bradleya nie zadziałał, intensywna kampania republikanów w Pensylwanii nie przyniosła skutków, a oskarżenia Obamy o socjalizm nie znalazły odbiorców. Dodając do tego zwiększenie przewagi demokratów w Kongresie, można jasno stwierdzić, że Amerykanie chcieli zmiany.

Republikanie nie przegrali dlatego, że wystawili złych kandydatów albo prowadzili złą kampanię. John McCain, jak żaden inny liczący się pretendent do nominacji, był jak najdalej od partyjnego establishmentu uosabianego przez Busha. Świadczy o tym zarówno historia jego kariery senackiej, jak i dobre kontakty z demokratami. Człowiek, któremu John Kerry proponował wiceprezydenturę cztery lata temu, raczej nie kontynuowałby polityki odchodzącego prezydenta. Z kolei Sarah Palin była idealnym wyborem, jeśli chodzi o konsolidację republikańskiej bazy. Bez niej istniała groźba, że elektorat konserwatywny, uważający McCaina za przebrzydłego liberała, w ogóle nie pójdzie głosować. Po prostu, gdy odchodzący republikański prezydent ma jedne z najniższych notowań w historii, a gospodarka doświadczyła załamania na kilka tygodni przed głosowaniem, żaden kandydat partii rządzącej nie miałby szans na zwycięstwo. Charyzma i świeżość Obamy pomogły mu zdobyć nominację demokratyczną, ale w samej rywalizacji z McCainem już takiego znaczenia nie miały.

Kampania ta praktycznie zakończyła karierę polityczną McCaina. Senator z Arizony odsłuży jeszcze dwa lata, które mu zostały do końca kadencji, po czym zapewne uda się na emeryturę. Zagadką jest natomiast przyszłość Sary Palin. Gubernator Alaski najwidoczniej rozsmakowała się w byciu w blasku reflektorów i zamierza na stałe zadomowić się na waszyngtońskiej scenie politycznej. Pojawiają się już pierwsze analizy dotyczące jej szans wyborczych w 2012 r. Co prawda, pani gubernator w obecnej formie nie może liczyć na głosy kogokolwiek poza jej konserwatywnymi wielbicielami. Cztery lata to jednak wiele czasu, który można poświęcić na naukę.