2 sierpnia jest obchodzony jako Dzień Pamięci o Zagładzie Romów na pamiątkę likwidacji tzw. obózu cygańskiego (Zigeunerlager) w Birkenau w nocy z 2 na 3 sierpnia 1944 r.
Hitlerowcy zgładzili wówczas ok. 23 tys. Romów, więzionych w tym obozie.
W uroczystościach w byłym obozie Auschwitz-Birkenau, upamiętniających tę tragedię sprzed 57 laty, uczestniczyło ponad tysiąc Romów z Polski i zagranicy, w tym byli byli więźniowie. W uroczystości uczestniczyli także marszałek Senatu Alicja Grześkowiak, wiceprezydent Bundestagu Petra Blass, a także Władysław Bartoszewski - szef MSZ i były więzień Auschwitz.
Przed pomnikiem w Birkenau, poświęconym pomordowanym, złożono wieńce.
"My Romowie i Sintie jesteśmy kwiatami tej ziemi. Można nas rozdeptać, można nas wyrwać z ziemi, można nas zagazować, można nas spalić, można nas zabić, lecz tak jak kwiaty wzejdziemy zawsze na nowo" - powiedział podczas uroczystości Karl Stojka, austriacki Rom i były więzień obozu cygańskiego.
Alicja Grześkowiak zaapelowała podczas uroczystości, aby ofiary - Romowie, a także przedstawiciele innych narodów, którzy zginęli w Auschwitz - nie zostały zapomniane, zaś Roman Kwiatkowski, szef Stowarzyszenia Romów w Polsce, by w miejscach kaźni Romów wznoszone były pomniki, upamiętniające ofiary, które zarazem niosłyby ku światu przesłanie dobra i pokoju.
60 latach od popełnienia przez nazistów tej zbrodni, w wielu krajach członkowie mniejszości romskiej są nadal dyskryminowani, szczególnie w Kosowie, powiedział Romani Rose, przewodniczący Centralnej Rady Sinti i Romów w Niemczech. Przypomniał, że w Bawarii w Niemczech w policyjnych komputerach rejestrowani są członkowie społeczności Sinti i Romów, których traktuje się jako czynnik kryminogenny.
Przywołał także niechlubny przykład z Republiki Czeskiej. W miejscowości Lety, na terenie, gdzie znajdował się hitlerowski obóz dla Sinti i Romów, dziś funkcjonuje chlewnia. "To, że w międzyczasie postawiono tam upamiętniający ofiary obelisk, wcale nie zmienia faktu dalszego poniżania naszych ofiar" - podkreślił.
em, pap
W uroczystościach w byłym obozie Auschwitz-Birkenau, upamiętniających tę tragedię sprzed 57 laty, uczestniczyło ponad tysiąc Romów z Polski i zagranicy, w tym byli byli więźniowie. W uroczystości uczestniczyli także marszałek Senatu Alicja Grześkowiak, wiceprezydent Bundestagu Petra Blass, a także Władysław Bartoszewski - szef MSZ i były więzień Auschwitz.
Przed pomnikiem w Birkenau, poświęconym pomordowanym, złożono wieńce.
"My Romowie i Sintie jesteśmy kwiatami tej ziemi. Można nas rozdeptać, można nas wyrwać z ziemi, można nas zagazować, można nas spalić, można nas zabić, lecz tak jak kwiaty wzejdziemy zawsze na nowo" - powiedział podczas uroczystości Karl Stojka, austriacki Rom i były więzień obozu cygańskiego.
Alicja Grześkowiak zaapelowała podczas uroczystości, aby ofiary - Romowie, a także przedstawiciele innych narodów, którzy zginęli w Auschwitz - nie zostały zapomniane, zaś Roman Kwiatkowski, szef Stowarzyszenia Romów w Polsce, by w miejscach kaźni Romów wznoszone były pomniki, upamiętniające ofiary, które zarazem niosłyby ku światu przesłanie dobra i pokoju.
60 latach od popełnienia przez nazistów tej zbrodni, w wielu krajach członkowie mniejszości romskiej są nadal dyskryminowani, szczególnie w Kosowie, powiedział Romani Rose, przewodniczący Centralnej Rady Sinti i Romów w Niemczech. Przypomniał, że w Bawarii w Niemczech w policyjnych komputerach rejestrowani są członkowie społeczności Sinti i Romów, których traktuje się jako czynnik kryminogenny.
Przywołał także niechlubny przykład z Republiki Czeskiej. W miejscowości Lety, na terenie, gdzie znajdował się hitlerowski obóz dla Sinti i Romów, dziś funkcjonuje chlewnia. "To, że w międzyczasie postawiono tam upamiętniający ofiary obelisk, wcale nie zmienia faktu dalszego poniżania naszych ofiar" - podkreślił.
em, pap