Chavez wykończył eksporterów kawy

Chavez wykończył eksporterów kawy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Skończyła się złota epoka dla wenezuelskiego eksportu kawy. W tym miesiącu po raz pierwszy Wenezuela była zmuszona uzupełnić niedobór tego produktu importem z Brazylii, choć mieszkańcy twierdzą, że nie ma nawet porównania między sprowadzaną brazylijską a lokalną, luksusową Arabiką, pisze „Financial Times”.
W latach 20. XX w. Europejczycy specjalnie imigrowali do Wenezueli, aby zbić fortunę na plantacjach kawy. Wenezuela była wtedy potęgą, a całe regiony opierały swój rozwój właśnie na tej uprawie. Całe wsie i miasteczka były wyłącznie zależne od kawowej koniunktury, a kawa – była po prostu podstawą kultury. Hacjenda La Victoria, legendarna plantacja Arabiki, kiedyś zaopatrywała Nowy Jork i Hamburg – dziś jedyny dochód przynoszą jej turyści odwiedzający państwowe muzeum.
 
Kolejne rządy nie zrobiły nic, by zapobiec upadkowi tej gałęzi przemysłu, koncentrując uwagę na eksporcie bogatych wenezuelskich złóż ropy. Jednak główna winą za ciężką dolę plantatorów obarczany jest obecny prezydent Hugo Chavez i jego niezdarna interwencja. W zeszłym miesiącu wywłaszczył on dwa największe przedsiębiorstwa palące kawę, Fama de América i Café Madrid, które były odpowiedzialne za ponad 80% całej krajowej produkcji. Prezydent był zdania, że ich słabe wyniki produkcji były wynikiem złego magazynowania, spekulacji i przemytu. Zapowiedział, że będzie bezwzględnie nacjonalizował monopole, pisze „Financial Times".
 
Większość specjalistów jest zdania, że to właśnie taka polityka państwa doprowadziła do atmosfery niepewności i odstraszyła inwestorów. Także kontrola cen pogorszyła sprawę – wzrósł przemyt kawy (tak zresztą, jak innych produktów), bo na wolnym rynku sprzedający mogą uzyskać ceny na międzynarodowym, prawie dwa razy wyższym, poziomie. Te plantacje, które na razie przetrwały, obawiają się gwałtownego spadku produkcji, wynoszącego około 10% tego, co uzyskiwano w najlepszych czasach: plantatorów nie stać już na zatrudnienie odpowiedniej liczby pracowników i zakup pestycydów.
 
Obecnie ceny ropy wzrosły, więc zwiększył się popyt na dobra konsumpcyjne. Ich niedobór w krótkim okresie Chavez planuje zaspokoić importem. Lecz  przecież kawa to nie jedyna branża odczuwająca skutki kryzysu: problem dotyczy też cukru i kakao. Kiedyś Wenezuela była samowystarczalna , dziś nie zaspokaja nawet połowy własnego zapotrzebowania na niektóre produkty. Gorzej wiedzie się także producentom wołowiny. Na jak długo wystarczy wywłaszczeniowa polityka Chaveza?, pyta „Financial Times".
 
AN