Przewodniczący litewskiego Sejmu zmuszony do rezygnacji

Przewodniczący litewskiego Sejmu zmuszony do rezygnacji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Litewski parlament odwołał ze stanowiska przewodniczącego Sejmu Arunasa Valinskasa. Jest on oskarżany o powiązania z grupami przestępczymi. W tajnym głosowaniu za dymisją Valinskasa opowiedziało się 95 posłów, przeciwko było 20, a 9 głosów uznano za nieważne. Arunas Valinskas stanowczo odpiera oskarżenia. Twierdzi, że stał się ofiarą ataków na rządzącą koalicję.

- Teraz już nie jest ważne, czy Valinskas ma powiązania z grupami przestępczymi czy też nie. On już stracił zaufanie społeczeństwa i Sejmu - powiedział przewodniczący opozycyjnej frakcji socjaldemokratycznej, poseł Algirdas Butkeviczius. Do czasu wybrania przez Sejm nowego przewodniczącego, jego funkcje będzie pełniła wiceprzewodnicząca parlamentu, posłanka partii konserwatywnej Irena Degutiene.

Polityk czy gangster?

Przed kilkoma miesiącami litewska prasa ujawniła zdjęcia, które rejestrują spotkania przewodniczącego Valinskasa z przedstawicielami zorganizowanych grup przestępczych. Sytuację Valinskasa pogorszyło to, że Prokuratura Generalna wszczęła w sierpniu dochodzenie w sprawie domniemanego fałszowania podpisów obywateli na listach poparcia dla udziału Valinskasa w wyborach prezydenckich, które odbyły się w czerwcu.

Rząd będzie trwać

W ocenie obserwatorów i politologów, kłopoty Valinskasa są dodatkowym zmartwieniem dla szefa rządu Andriusa Kubiliusa, który przygotowuje się do wprowadzenia kolejnych cięć w budżecie na rok 2010. Jego centroprawicowy gabinet współtworzy m.in. ugrupowanie Valinskasa - Partia Wskrzeszenia Narodowego, która jest w rządzie drugą siłą. - Cała sprawa osłabi rząd dokładnie w momencie, kiedy potrzeba stabilnego gabinetu, który poradziłby sobie ze sprzeciwem politycznym w sprawie cięć wydatków - twierdzi prof. Kestutis Girnius z Uniwersytetu Wileńskiego. Eksperci sądzą jednak, że mimo tych problemów partia konserwatywna pozostanie u władzy, chociażby ze względu na to, że żadna inna partia w obecnej sytuacji gospodarczej nie zdecyduje się na przejęcie odpowiedzialności za państwo.

PAP, arb