"Tajne służby rządzą Polską"

"Tajne służby rządzą Polską"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Włodzimierz Cimoszewicz (fot. A. Jagielak /Wprost) 
Służby specjalne w Polsce pozostają poza kontrolą polityków, którzy są nimi "oczarowani" - uważa były premier, obecnie senator niezależny Włodzimierz Cimoszewicz. Jego zdaniem w kraju istnieje zbyt wiele służb, których premier nie kontroluje. - To efekt złych decyzji politycznych, czasami propagandowych - uważa Cimoszewicz.
Senator przekonuje, że sam padł ofiarą nadgorliwości służb. - Byłem podsłuchiwany za wiedzą obecnego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka - twierdzi. Cimoszewicz miał być podsłuchiwany na początku lat 90-tych, a zgodę na to miał wydać ówczesny szef delegatury UOP - Bondaryk. Były premier nie wierzy zapewnieniom dzisiejszego szefa ABW, który półtora roku temu w liście wysłanym do senatora zaprzeczał, aby kiedykolwiek wydał zgodę na podsłuchiwanie Cimoszewicza. - Pozwolę sobie pozostać przy swojej ocenie - zaznacza Cimoszewicz.

Politycy "oczarowani" służbami

Zdaniem niedawnego kandydata na szefa Rady Europy Polacy nie mogą czuć się bezpiecznie w swoim kraju, ponieważ "elementarne wolności nie są tu dobrze chronione". Podsłuchy są jego zdaniem stałym elementem życia politycznego, a winę za to ponoszą częściowo sami politycy. - Wielu polityków, którzy trafiają na wysokie stanowiska, po raz pierwszy spotyka się z tym, o czym czytali w książkach sensacyjnych. I dają się tym oczarować. Sam coś o tym wiem. Poczułem, jak to jest być oszałamianym tą atmosferą tajnych służb. - tłumaczy. W efekcie pracownicy służb "sterują" życiem politycznym, a także dziennikarzami. - Ciągle powtarzające się przecieki tajnych informacji są pośrednim dowodem takiej praktyki - mówi Cimoszewicz.


Za dużo agentów, za mało kontroli

 Cimoszewicz podkreśla, że problemem Polski jest obecnie nadmiar służb, przy jednoczesnym niskim poziomie ich kontroli. - Gołym okiem widać, że nie ma odpowiedniego nadzoru nad służbami - zauważa Cimoszewicz. Służb, jego zdaniem, nie kontroluje nawet premier. - To efekt złych decyzji politycznych, czasami propagandowych - ocenia Cimoszewicz.


"Polska", arb