Nadzieje polskiej polityki

Nadzieje polskiej polityki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bartosz Arłukowicz fot. WPROST 
Rok 2010 może być rokiem Bartosza Arłukowicza, Krzysztofa Kwiatkowskiego i Władysława Stasiaka. Oto politycy, którzy robią błyskawiczną karierę.
Od afery hazardowej zaczął Bartosz Arłukowicz najbardziej błyskotliwą polityczną karierę ostatniego roku. Arłukowicz to dziś najbardziej charyzmatyczna postać na lewicy, nie licząc oczywiście starych koni w rodzaju Kwaśniewskiego, Millera czy Oleksego. Mimo to Arłukowicz nie ma łatwego życia w SLD, którego formalnie nie jest zresztą członkiem. Partyjny aparat traktuje go nieufnie i pobłażliwie. Nieufnie, bo w 2004 r. zdradził Sojusz i wstąpił do SDPL, popełniając według betonu grzech śmiertelny. A pobłażliwie, bo zdaniem większości od niedawna po prostu idzie mu karta,a zazdrośników nie brakuje. Na niedawnej konferencji prasowej Wacław Martyniuk, typowy przedstawiciel SLD-owskiej mizerii, z premedytacją nazywał go „Bartkiem". Złośliwości niczego jednak nie zmieniają: przy Arłukowiczu, politycznym porsche, Martyniuk nadal jest rozklekotanym wartburgiem.

Arłukowicz ma też w sobie trudną do opisania autentyczność, którą było widać, gdy bronił wyrzuconych z komisji posłów PiS. W końcu robił to z pozycji polityka lewicy, którego nikt nie może podejrzewać o przesadną sympatię
do partii Jarosława Kaczyńskiego.

Krzysztof Kwiatkowski to skrzyżowanie prymusa (zaczesane na bok włosy, okulary, urzędowe pisma odręcznie podpisywane: „z wyrazami szacunku i sympatii" lub „z wyrazami szacunku i osobistej sympatii" w zależności od stopnia zażyłości) z pruskim urzędnikiem (dokumenty, które osobiście grupuje tematycznie, są trzykolorowe: czerwonym markerem zakreśla zdania najważniejsze, zielonym – średnio ważne, a żółtym – kontekstowe).

Kwiatkowski – jak każdy rasowy polityk – ma też na swoim gościńcu kilka trupów, by posłużyć się ulubioną metaforą Lecha Kaczyńskiego. – To bezwzględny i cyniczny facet. Był szefem młodzieżówki AWS, a jego brat Sebastian działał razem ze mną w ROP. Rozdzielili się z wyrachowania. Kalkulowali,że obstawiając obie organizacje, zwiększają swoje szanse na załapanie się do zwycięskiej ekipy. Kiedy AWS poszedł w górę, Sebastian rozbił młodzieżówkę ROP. Trzy dni po wejściu do władz krajowych ogłosił rozłam i przejście do AWS – wspomina poseł PiS Zbigniew Girzyński.

U Władysława Stasiaka boli pryncypialność i delikatność („Pani dobrodziejko, za łaskawym pozwoleniem chciałbym zauważyć, że się pani myli" – tak w wykonaniu Stasiaka wygląda szczyt złośliwości wobec Moniki Olejnik z Radia Zet lub Beaty Michniewicz z Trójki). Ta subtelność może niektórych boli i irytuje, ale dla prezydenta jest zbawienna.Szczególnie po doświadczeniach z jadącym po bandzie Piotrem Kownackim i zawadiackim Aleksandrem Szczygłą.

Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost" - we wtorek już w kioskach