Przegrana Donalda Tuska?

Przegrana Donalda Tuska?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wyniki po pierwszej rundzie wyborów prezydenckich są zaskoczeniem, in minus dla Platformy Obywatelskiej. Co prawda w sztabie Bronisława Komorowskiego nie zakładano poważnie, że zdobędzie on prezydenturę w pierwszej turze, ale liczono, że przewaga będzie na tyle duża, że druga runda będzie tylko gładką dogrywką, a dalszy ciąg kampanii czymś w rodzaju objazdu nowego prezydenta po kraju. Stało się jednak inaczej - drugą rundę poprzedzi ciężka, dwutygodniowa walka bez gwarancji wygranej.
Wynik Bronisława Komorowskiego można tłumaczyć słabą pracą jego sztabu wyborczego i dobra pracą sztabu Grzegorza Napieralskiego, który prowadząc kampanię w stylu pop trafił do dużej części młodszego elektoratu, zabierając go kandydatowi Platformy Obywatelskiej. Ale jest to zapewne tylko cześć prawdy.

Dobry wynik kandydata Prawa i Sprawiedliwości, to w dużej mierze efekt katastrofy smoleńskiej, choć Kaczyński nadmiernie nie eksploatował wątku śledztwa, czego się obawiano, nie przywoływał teorii spiskowych, wskazywał tylko na dbałość o polski interes przy jego prowadzeniu.

Łączny wynik obu głównych kandydatów, Komorowskiego i Kaczyńskie -  ok. 78 proc. - wskazują, że wybory miały wymiar partyjny; zdominowały je dwie partie lokujące się na prawicy. Jednak nadspodziewanie dobry wynik Napieralskiego – ponad 13 proc., wskazuje, że zbudowany przez Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego system dwupartyjny nie jest akceptowany przez sporą część społeczeństwa. Z kolei słaby wynik Janusza Korwin-Mikkego i jeszcze gorszy Andrzeja Olechowskiego, wskazują, że w Polsce myśl liberalna została skutecznie zohydzona, a warstwa średnia i inteligencja nie jest jeszcze przygotowana do uczestnictwa w życiu politycznym w sposób podobny jak w starych krajach Unii Europejskiej.

Niezależnie od przyczyn, niższy od oczekiwanego wynik Bronisława Komorowskiego jest przegraną Donalda Tuska. Kiedy kilka miesięcy temu zdecydował o delegowanie innego kandydata do startu w wyborach prezydenckich,  chodziło mu o przygotowanie gruntu politycznego pod zmianę Konstytucji RP w kierunku systemu kanclerskiego. Słaby wynik Komorowskiego, a niewykluczona również przegrana w drugiej rundzie z Jarosławem Kaczyńskim może te plany zniweczyć, a nawet doprowadzić do klęski Platformy w jesiennych wyborach parlamentarnych.

Delegowanie Bronisława Komorowskiego było decyzją racjonalną, kiedy jego kontrkandydatem był Lech Kaczyński. Kiedy jednak rywalem jest jego brat, Jarosław, sytuacja radykalnie się zmieniła. Jarosław Kaczyński, silny polityk, wspierany przez swój znaczący twardy elektorat, w dodatku w żałobie po katastrofie smoleńskiej, zyskał sympatię wielu wyborców, którzy prawdopodobnie nie zagłosowaliby na jego brata.

W rozpoczętej właśnie drugiej turze kampanii ważną role odegra lewica i jej elektorat. Panna szpetna i z wątpliwą przeszłością zarówno dla PO, jak i PiS - do tej pory. Teraz SLD jest dla obu formacji partią pożądaną, a Grzegorz Napieralski nie będzie może rozgrywającym, ale o jego sympatię będą zabiegać sztabowcy obu głównych kandydatów. Zapewne on sam nie zdecyduje się na wyraźne poparcie któregoś z kandydatów, ale inni politycy lewicy, począwszy od byłego prezydenta, Aleksandra Kwaśniewskiego, kończąc na Leszku Millerze, będą zapewne sugerować pewne kroki - zarówno lewicowemu elektoratowi, jak i Donaldowi Tuskowi i Jarosławowi Kaczyńskiemu. Bo SLD gra teraz o przyszłoroczne wybory parlamentarne. Może więc albo poczekać do ich wyniku, albo już teraz usiąść do rozmów z Platformą Obywatelską. W tym drugim wariancie - niewykluczona byłaby rekonstrukcja rządu jeszcze w tym roku, z Napieralski jako wicepremierem.

Na koniec nie można nie wspomnieć o kompromitacji dwóch ośrodków badania opinii publicznej, które przygotowały sondaże dla prywatnych stacji telewizyjnych - SMG/KRC dla stacji TVN24 i TVN i "Homo Homini" dla Polsat News. Ich sondaże (telefoniczne) przewidziały jedynie wygraną Komorowskiego, ale już wyniki procentowe  były bardzo oględnie mówiąc nie trafione. Jedynie TNS OBOP, pracujący dla telewizji publicznej przekazał w wieczór wyborczy wyniki najbliższe rzeczywistym, ponieważ jako jedyny zastosował metodę exit poll, polegającą na przepytywaniu wyborców jak głosowali tuż po wyjściu z lokalu wyborczego.


Azrael